* 3 miesiące później.
- I co? Kto jest najlepszy? - śmiał się Harry, niosąc papierowe pudło do granatowego BMW. Znajdowały się w nim same najważniejsze rzeczy, jak sądziła pani Styles.
- Zamknij się. Kasy i tak nie będzie, nie wygrałeś. - odpyskowała poirytowana Spencer, która także pakowała pudła do auta.
- Będziemy tęsknić, pani Styles. - powiedziała Blair.
- Na pewno nie możecie zabrać ze sobą Harrego? Może jednak... - Zaczęła Spence, lecz przerwała jej mama chłopaka.
- Przykro mi, ale on nie chce was opuszczać. - zaśmiała się pani Styles.
- Daj spokój, nie będzie tak źle. - uśmiechnął się szeroko brunet, po czym otoczył Spence ramieniem. - Dziś urządzam imprezę. Wpadniesz, prawda? - mruknął jej do ucha, a dziewczyna od razu zwaliła jego rękę.
- Po moim trupie! - pisnęła, udając śmiertelnie przerażoną.
- A ja chętnie wpadnę, dzięki za zaproszenie, Harry. - do ogrodu Stylesów przybył także Matt, który miał zawieść rodziców Harrego na lotnisko.
- Spoko, Mikaelson. - chłopcy przywitali się. - O 20.00. Blair, ty wpadniesz, prawda mała? - Harry puścił oczko do młodszej bliźniaczki.
- Oczywiście. O niczym innym nie marzę. - odparła ironicznie Blair.
- Moje siostry są dziwne. - wtrącił Matt. - Każda inna dziewczyna dała by się pokroić ,żeby być na imprezie z One Direction!
- Chciałem wam przedstawić chłopaków. - powiedział Harry.
Spencer prychnęła.
- Jak są takimi idiotami jak ty, to nie, dzięki!
- Na pewno są tacy jak on, przecież się z nim zadają. - powiedziała Blair.
Harry wywrócił oczami po czym poszedł pożegnać się z rodzicami. Isabelle ze łzami w oczach przytulała panią Styles, a Juan Miguel żegnał pana Stylesa. Juan Miguel był młodszym o 2 lata partnerem mamy, z pochodzenia portugalczykiem. Był lekarzem, tak jak ojciec Matta, Spencer i Blair, lecz on był pediatrą, a James chirurgiem. Dzieci śmiały się, że mama ma skłonność do lekarzy. Juan i Isabelle poznali się 5 lat temu, od tego czasu mężczyzna zaczął mieszkać u nich w domu i zdążył zrobić kobiecie dziecko. Mały Nate miał dopiero 10 miesięcy.
Gdy wszyscy pożegnali się z sąsiadami, państwo Styles weszli do auta Matta i odjechali. Harry machał rodzicom na pożegnanie.
- Zaproszenia nadal aktualne. - powiedział chłopak. Gdy jego rodzice znaleźli się poza bramą, ten zaczął tańczyć taniec radości i krzyczeć: "Nareszcie wolny!!!".
***
Blair siedziała na balkonie i patrzyła w gwiazdy. Niebo było naprawdę piękne. Tej nocy była pełnia, księżyc pięknie prezentował się w swojej całej okazałości. Dziewczyna siedziała tam bezmyślnie i nuciła swoją ulubioną piosenkę.
Tą romantyczną chwilę przerwała głośna muzyka dochodząca z domu Harrego. Blair postanowiła nie przejmować się i wrócić do swoich rozmyślań, lecz na balkon weszła wściekła Spencer i spytała czy idziemy do Harrego prosić o ściszenie muzyki.
Już po chwili siostry stały pod drzwiami i dzwoniły do środka. Musiały czekać kwadrans aż ktoś łaskawie otworzył drzwi. Był to przystojny brunet.
- Cze! Dziewczyny, jest was dwie, czy jestem tak pijany że widzę podwójnie? - spytał, trzymając się za głowę.
- Jest nas dwie, nigdy bliźniaczek nie widziałeś?! - odpowiedziała wkurzona Spencer. - A i przy okazji zawołaj właściciela tego domu, Harolda Stylesa.
Chłopak roześmiał się. Dziewczyny rozmawiały z nim jeszcze chwile, lecz Blair nie była za bardzo skupiona na rozmowie, bo na schodach zobaczyła słodkiego chłopaka. Stanęła tam jak wryta, serce zaczęło jej bić szybciej, w brzuchu zaczęło się coś przewracać. To było dziwne uczucie, czuła się, jakby już go gdzieś wcześniej widziała. Obserwowała go jeszcze przez chwilę, zauważyła że jakaś dziewczyna podeszła do niego, a potem zniknęli jej z oczu.
Spencer wciąż rozmawiała z brunetem, który przedstawił sie jako Louis Tomlinson, obydwoje wciąż się śmiali.
Nagle Blair zauważyła Harrego.
- Harry! - krzyknęła. Chłopak odwrócił się z głupawym uśmieszkiem.
- Kochane Blair i Spencer Mikaelson, jak miło was widzieć. Pakujecie na imprezkę? - spytał zadowolony z siebie.
- Nie, my nie na imprezę, wręcz przeciwnie. Chciałyśmy cię uprzejmie prosić, abyś ściszył tą muzykę! - powiedziała Blair.
- Może jednak chwilkę zostaniemy? - spytała Spencer siostrę, patrząc uroczo na Louisa. - No choć, nie daj się prosić.
Blair już miała wejść do domu Harrego, kiedy na horyzoncie pojawił się ten chłopak ze schodów. Harry zaczął go wołać, aby przedstawić go bliźniaczkom. Blair odwróciła się i szybkim krokiem ruszyła do swojego domu.
- Blair? Gdzie idziesz, miałyśmy zostać! - zawołała za nią Spencer.
- Przepraszam ja... ja... przypomniałam sobie, ze zostawiłam włączoną prostownicę.
- Blair, ty nie prostujesz włosów! Blair!!! Nie zostawiaj mnie w tym domu. - powiedziała zrospaczona Spencer.
- No! A więc jednak poznasz tych idiotów. - ucieszył się Harry. - Poznałaś już Louisa?
- Tak.
Zaraz potem podszedł do nich jasny brunet, z bardzo niskim i słodkim głosem.
- Ratunku, Danielle! Gdzie mam się przed nią schować?
- Idź do mojego pokoju na górze. - poradził Harry. - A, właśnie! Poznajcie się, to jest Spencer, a to Liam.
Dziewczyna tylko wywróciła oczami.
- Tak, wiem że miło ci mnie poznać.
Wszyscy wybuchli śmiechem.
- Teraz chyba wiedzie, dlaczego ją tak uwielbiam. - powiedział Harry z szerokim uśmiechem. Po chwili Liam odszedł schodami na górę.
- Boże, jak doszło do tego, że znajduję się w tym domu? Spadam stąd. - mruknęła do siebie Spencer, lecz przejście zablokowali jej Harry i Louis.
- Stąd nie ma wyjścia. - zaśmiał się Tomlinson. Zaprowadzili dziewczynę do ciemnego bruneta, który filtrował z jakąś blondynką.
- Zayn! Poznaj moją ukochaną Spencer.
- A więc to jest ta jedna ze słynnych sióstr! Miło mi, Zayn jestem. - uśmiechnął się i pocałował rękę Spence.
Dziewczyna puściła mu tylko uśmiech, po czym zwróciła się do Louisa.
- Proszę...
- Och, Spencer! Rozerwij się! - powiedział chłopak.
- Jesteś taka... Zdenerwowana. Spięta. - dokończył Harry.
Spence puściła mu złowrogie spojrzenie. Obydwoje westchnęli, po czym zostawili ją zupełnie samą.
Dziewczynie zrobiło się przykro. Wiedziała, ze chłopcy mają rację, ale nie miała ochoty balować.
Rozglądnęła się dookoła. W każdym pokoju tańczyli ludzie, a po kątach całowały się pary. Spence udała się do kuchni. Tak spotkała tylko Hannę i Lucasa, jedną ze szkolnych par. Gdy ją zobaczyli, przeprosili i wyszli.
Spencer udała się prosto do lodówki, całe szczęście była pełna po brzegi. Wzięła kawałki kurczaka, zmoczyła w panierce swojej sekretnej, wyśmienitej receptury, po czym zaczęła smażyć. Przy okazji podśpiewywała sobie piosenkę Lady Gagi, która właśnie leciała w głośnikach pokoju obok.
Nagle usłyszała, że ktoś za nią się poruszył. Przerażona odwróciła się i zobaczyła bladego blondyna z niebieskimi oczami, który był bardzo szczupły,a ubrany był w jasnozieloną koszulkę i jasne spodnie.
- Kurde! - krzyknęła przerażona Spencer. - Skąd się tu wziąłeś?! Pojawiłeś się ni stąd, ni zowąd!
Chłopak tylko zaśmiał się, wyszczerzając zęby.
- Przepraszam, nie chciałem. Tańczyłem sobie aż tu nagle zobaczyłem ciebie, jak idziesz do kuchni. Bałem się, że zjesz mi całe jedzenie, więc...
- Daj spokój, weszłam tu jakieś 15 minut temu!!
- A ja ały ten czas tu siedziałem. - powiedział chłopak, pokazując na krzesło przy ścianie naprzeciwko. - Ty nie odwracałaś się, a ja sobie tu grzecznie siedziałem.
Spencer zaśmiała się nerwowo.
- No tak. - powiedziała tylko, wracając do smażenia. Chłopak podszedł bliżej patelni, patrząc na jedzenie jak zahipnotyzowany.
- Coś nie tak? - spytała zaniepokojona Spencer.
- Mogę? - wskazał na gotowe kawałki blondyn.
- Jasne, bierz ile chcesz.
Ku zdziwieniu dziewczyny, chłopak wziął z jej rąk cały talerz.
- Hej!
- No co! Mówiłaś, żebym brał ile chcę. - zaśmiał się głośno, po czym wziął do ręki całkiem spory kawałek i cały wpakował do buzi. Spencer skrzywiła się zniesmaczona.
- Mmmmm! Co to jest?! Pycha! Nieziemskie! Wyśmienite! Niebo w gębie! - mówił, z jedzeniem w ustach. - Prawie tak dobre jak żarcie z Nados!
- Polecam się na przyszłość. - powiedziała wkurzona Spencer. Była zmęczona i głodna.
- Serio? - wyszczerzył zęby chłopak.
- A będę tego żałować? - odpowiedziała pytaniem na pytanie dziewczyna.
Chłopak zaśmiał się.
- Skąd! Gotowanie dla mnie to sama przyjemność! - blondyn odłożył prawie pusty talerz na stół, po czym popchał Spencer w stronę lodówki. - Pokaż na co jeszcze cię stać!
- Zaraz... Czyli mam gotować... Teraz? - spytała zdziwiona.
- Na jedzenie zawsze jest czas. - powiedział poważnie chłopak.
Spencer wzruszyła ramionami. Zaczęła gotować.
Blair wbiegła do domu i od razu pobiegła na balkon. Była na siebie tak bardzo wściekła, że zaczęła walić głową o poręcz, gdy nagle usłyszała jakiś męski głos. Odskoczyła i pisnęła. Chłopak powiedział:
- Przepraszam, przestraszyłem cię?
- Tak, i to strasznie! O mało zawału nie dostałam! - krzyknęła zdenerwowana.
- Przepraszam jeszcze raz, naprawdę nie chciałem.
- Nic się nie stało. - odparła, trzymając wciąż rękę na sercu.
- Nie chcę się wtrącać, ale zastanawiam się dlaczego walisz głową o balkon? - spytał rozbawiony.
- To długa historia.
- Mam dużo czasu. - powiedział słodkim głosem.
- Nie wolisz iść na imprezę, niż gadać z dziewczyną, która wali głową o balkon? - spytała Blair.
Chłopak zaśmiał się.
- Zdecydowanie wolę zostać z tobą. - odparł. - Nie lubię tego typu imprez. Nie słychać własnych myśli.
- To zupełnie jak ja. - uśmiechnęła się Blair.
Nic nie odpowiedział. Siedzieli tam jeszcze chwilę, Blair na swoim balkonie, a nieznajomy na balkonie Harrego. Te balkony były bardzo blisko siebie. Księżyc delikatnie oświetlał tego tajemniczego chłopaka, lecz było zbyt ciemno aby dokładnie zobaczyć jego twarz.
- Patrz przed siebie, widzisz? Tam leci spadająca gwiazda! - przerwał ciszę chłopak. - Szybko pomyśl życzenie!
Blair wstała i oparła się o poręcz aby lepiej widzieć ich gwiazdkę. Widziała, że nieznajomy także podziwia jej piękno.
- O czym pomyślałaś? - pytał po chwili.
- Nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni. - odparła Blair. - Zresztą, i tak się nie spełni.
- Jeśli chcesz, aby się spełniło twoje marzenie, musisz w nie mocno uwierzyć. - odparł z uśmiechem. - Niebo jest takie fascynujące, mógłbym patrzeć na nie całymi nocami.
- Ja tak samo, ale nie wierzę w spadające gwiazdki i tego typu sprawy.
Blair i nieznajomy patrzyli tak na siebie i dopiero wtedy dziewczyna zauważyła, ze to ten sam chłopak, którego widziała wcześniej na schodach. Nagle obydwoje usłyszeli piskliwy głos jakiejś dziewczyny.
- Tu jesteś! Wszędzie cię szukałam. - powiedziała do chłopaka. - Co ty robisz? Oglądasz księżyc na imprezie?
- Chciałem chwilę odpocząć... - zaczął chłopak.
- Będziesz się martwił jak będziesz stary, teraz jesteś młody więc się baw! - zaśmiała się.
- Nie mam ochoty, Danielle. - odparł.
Blair zmieszała się.
- Przepraszam, muszę już iść... - powiedziała zdenerwowana.
- Ale... Powiedz przynajmniej jak się nazywasz! - krzyknął za nią chłopak, ale ona już mu nie odpowiedziała.
Pierwszym daniem było spaghetti. Chłopak jadł jak prosię, a Spencer tylko się z niego śmiała.
Potem zrobiła naleśniki z czekoladą, placki ziemniaczane, zupę z jarzynami, frytki z pyszną posypką, i po drodze zrobiła jeszcze czekoladowe ciasto. Blondyn zjadł wszystko, co tylko Spencer dała mu na talerzu i ciągle krzyczał:
- Jakie pyszne! Niall lubi!
- Niall, tak się nazywasz? - zagadała Spencer.
- Nialler Horan, dumny Irlandczyk... - mówił z dumą, lecz dziewczyna przerwała mu.
- ... który kocha jeść.
- I spać! - dokończył rozbawiony. A ty?
- Spencer Mikaelson, dumna posiadaczka wielu nagród w wielu dziedzinach, która kocha gotować i...
- Przechwalać się! - dokończył chłopak.
- Między innymi. - uśmiechnęła się dziewczyna.
Chłopak totalnie nie był w jej typie. Był rozpuszczonym dzieciakiem, który za grosz nie miał inteligencji, a żył tylko po to by jeść i spać. Ale znosiła jego towarzystwo, mimo ze wciąż mówił z pełną buzią:
- Pycha! Jak ty to robisz?! Chyba ożenię się z tobą, nie żartuję!
I w międzyczasie puszczał bąki.
Normalnie Spencer nigdy nie siedziałaby w jednym pokoju z takim człowiekiem, ale nie miała siły protestować i odmawiać. Niall raczej nie dałby za wygraną i kazałby dziewczynie gotować dla niego.
Czas minął szybko. Gdy Spencer spojrzała na zegarek była już trzecia w nocy.
- Niall, już trzecia nad ranem!
- Gotuj, gotuj... - mruknął tylko chłopak, układając się wygodnie w rękach opartych na stole, szykując się do snu. Niall już prawie spał.
Spencer była taka zmęczona, że siadła na krześle na przeciwko chłopaka, i tak jak on chowała głowę w rękach. Sen przyszedł szybko.
___________________________________________
Uff... No to jest 1 rozdział!! mamy nadzieję, że wam się podoba. :) dziękujemy za komentarze i wejścia!
Nie wydaje wam się, że ten rozdział jest za długi? Może następnym razem pisać krótsze? Odpowiedzi piszcie w komentarzach ;))
Jetst idealny! Mam nadzieję, że następny bd szxbko! ;)))
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D Dodajcie następny <33
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial i dluugi. :) Kiedy nn? :*
OdpowiedzUsuńwe wtorek, jeśli wszystko dobrze pójdzie ;))
Usuńmeeeeeeeeeega ! :D
OdpowiedzUsuńjeśli to nie problem, to możesz mnie informować o kolejnych rozdziałach ;)
zapraszam do siebie !
www.paradise-with-you.blogspot.com
Jest świetny ! ;d
OdpowiedzUsuń