niedziela, 27 maja 2012

ROZDZIAŁ 3.

- Przecież wracam już w ten weekend, jak zawsze! - mówił Matt obściskiwany przez Blair.
- Muszę cię wyściskać za cały tydzień! - powiedziała dziewczyna, puszczając brata.
- Nareszcie! - Matt spojrzał na starszą z sióstr. - No to pa, Spence. - uścisnął mocno dłoń dziewczyny. - Będę tęsknić.
- Jasne. - rzuciła tylko dziewczyna, po czym uśmiechnęła się lekko. - Chyba ja za Tobą.
Cała trójka żegnała się na parkingu liceum bliźniaczek. Jak w każdy poniedziałek Matt odwoził siostry do szkoły aby potem udać się na cały tydzień nauki w swoim college'u Cambridge.
Gdy chłopak odjechał, bliźniaczki spojrzały na siebie nawzajem.
- Znamy się? - spytała Spencer, po czym odeszła od siostry. Poszła w stronę swojej paczki, czyli Jake'a, jej byłego chłopaka - Scotta, Eleaonor i Lisy.
Blair natomiast poszła do swoich kumpli - Toby'ego, Iana, Chucka, Edd'a i Josha. Była jedyną dziewczyną w jej paczce, lecz nie przeszkadzało jej to.
Pierwszą lekcją był wf. Jedyny w tygodniu, kiedy dziewczyny miały z chłopakami. Z powodu koszmarnej pogody, która w Londynie była normą, ćwiczyli w wielkiej sali gimnastycznej.
Wuefistka poprosiła ich, aby dobrali się w pary. Spence rzuciła okiem na Eleaonor i Lisę, które trzymały się razem. Blair była ze swoim koleżką.
- Być z Harrym, Spence. - uśmiechnęła się młoda, energiczna nauczycielka. - On także nie ma pary.
Dziewczyna spojrzała na swojego sąsiada, który jak zawsze miał banana na mordzie. Podszedł do niej i złapał ją za ręce.
- No cześć.
- No spadaj. - warknęła tylko Spencer. - Proszę pani, chcę kogoś innego! - zaprotestowała, lecz nikt inny nie był wolny.
- Jesteśmy na siebie skazani. - uśmiechnął się Harry. Dziewczyna zmroziła go wzrokiem.
- Zamknij się, jeśli muszę już z tobą być.
Lecz chłopak cały czas nawijał o wczorajszym wieczorze, o swoich nowych kumplach, o ich zespole, jak każdy z nich jest zauroczony Spencer, potem nawet wspomniał coś o tym, że Blair źle robi okłamując Liama. Spence miała daleko w czterech literach jego zwierzenia i historyjki. Chciała tylko przeżyć do końca lekcji.
- A już niedługo będę miał tą cholerną osiemnastkę! - krzyknął, gdy zaczął mówić o swojej niedawnej imprezie. - Przyjdziesz, prawda?
- W twoich snach.
- Na imprezę też miałaś nie przyjść, i co? - zaśmiał się.
- Spadaj, to był wypadek.
- Musisz przyjść. Blair też... Chcę, abyście obydwie były świadkami mojego pierwszego legalnego spożywania alkoholu! - powiedział wzruszony. - Nie wyobrażam sobie tego dnia bez was...
Ku zaskoczeniu Harrego i radości Spencer, nagle zadzwonił dzwonek.
- Nareszcie! Nareszcie! Dzięki ci, dzwonku! - dziewczyna w podskokach pobiegła do szatni, zostawiając Harrego samego na środku sali.

Blair skończyła już wszystkie lekcje i siedziała na tyle autobusu, czekając aż w końcu ruszy. Wtedy do pojazdu wbiegł Harry. Dziewczyna zasłoniła się kapturem, aby chłopak jej nie zauważył, lecz on i tak zaczął iść w jej stronę.
- Wiewióreczko! - krzyknął ucieszony. Usiadł obok niej, a kiedy chciała przesiąść się, ten złapał ją za rękę.
- Gdzie idziesz? - spytał. - Przecież tu jestem!
- Właśnie dlatego stąd idę. - warknęła.
- Siadaj na dupie, albo powiem wszystko Liamowi!
Blair usiadła w ciszy.
- Zamknij mordę! - wrzasnęła. - Nic mu nie mów!
- Nie będę się w to mieszał. Nie chcę mieć z tym nic wspólnego. - mruknął. - Zmieńmy temat.
 Wiesz, jakie święto będzie już niedługo? - spytał podekscytowany.
- Dzień dobroci dla zwierząt?
- Coś ty, Blair. - zaśmiał się. - Moja osiemnastka!
- O tym mówiłam.
Chłopak zrobił obrażoną minę.
- Już dobrze, wybaczam ci. Możesz przyjść. - posłał Blair cwany uśmiech.
- Chyba w twoich snach. - warknęła dziewczyna.
- Jesteś taka podobna do Spencer. Powiedziała dokładnie to samo! - zaśmiał się Harry. - Nic dziwnego, że Liam was pomylił.
Blair nie odezwała się, gdyż nie lubiła jak ktoś porównywał ją do siostry. Robili to zawsze nauczyciele oraz rodzice. Miała tego dość.
- To jak z moimi urodzinami? - spytał Harry po chwili milczenia. - Pamiętasz jak mieliśmy 12 lat? Wtedy obiecałeś mi, że upijemy się do nieprzytomności i nie wrócimy do domów przez trzy dni!
- To było dawno temu. - mruknęła Blair. - Dużo rzeczy się zmieniło.
 - Ale obietnica jest nadal ważna! - powiedział chłopak ze łzami wzruszenia w oczach.
- No dobra, tylko żebyś potem nie żałował jak się obudzimy w Las Vegas z pieczęcią małżeńską w ręku.
Harry oczywiście wybuchł głośnym śmiechem.
- To moje marzenie od kiedy pokazałem ci co mam w spodniach. - poruszył zabawnie brwiami.
Dziewczynie na samą myśl zrobiło się niedobrze.

Po powrocie do domu Spencer od razu udała się pod prysznic. Była bardzo zmęczona, bo dziś w szkole siedziała dłużej niż zazwyczaj. Wraz z dyrektorem i samorządem uczniowskim planowali coroczny bal na zakończenie roku. Jak zawsze wszystko było na głowie Spencer, przewodniczącej szkoły. Był dopiero maj, ale jej liceum wolało już mieć wszystko zaplanowane miesiąc wcześniej, choć ogólnie miało być tak, jak co roku.
Ku zdziwieniu SPencer, jej matka wróciła z Mediolanu dzień wcześniej. Chciała spędzić z nią wspólnie razem czas, lecz Isabelle była już zajęta. Miała iść na kolację z Juanem Miguelem. No tak.
Dziewczyna wyszła na zewnątrz, aby sprawdzić czy jeszcze pada.
- Spencer! - usłyszała czyjś krzyk. Okazało się, że to Liam siedział na tarasie domu Harrego i machał do niej. Dziewczyna odmachała mu, po czym chciała szybko wejść z powrotem do domu, lecz chłopak zaczął biec na jej taras w deszcz.
- Zaczekaj!
Spencer zdenerwowała się. Co, jeśli nagle wyjdzie Blair? Mimo że to nie była jej sprawa, to jednak martwiła się.
- Idziemy na spacer? - spytał Liam, gdy znalazł się blisko niej.
- Jakbyś nie zauważył, to pada.
- Zaraz przestanie. - powiedział proroczo. - Poczekajmy parę minut.
Spencer przeprosiła na chwilę chłopaka. Powiedziała, żeby poczekał tu na nią, a ona tylko pójdzie się przebrać.
Dziewczyna jak szalona wbiegła do domu. Poleciała do pokoju swojej siostry, łazienki, pokoju mamy i Juana Miguela oraz Matta, potem zbiegła na dół.
- Gdzie jest Blair?! - spytała  Isabelle.
- Poszła gdzieś z Ianem. Powiedziała, że wróci późno... Kim jest ten słodki chłopak? - spytała matka wskazując w okno. Liam cierpliwie czekał na Spence.
Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko przebrała się w ciuchy swojej siostry, które leżały w salonie i znów wyszła na taras.
- Mówiłem, ze zaraz sie rozpogodzi? - uśmiechnął się Liam.
- No tak... Tylko...
- Nie ma żadnego ale, idziemy! - chłopak złapał Spence za rękę, po czym pociągnął za sobą. Wyszli na ulicę swojego osiedla.
- Gdzie idziemy? - spytała dziewczyna.
- Na spacer. Czyli jakby donikąd. - uśmiechnął się.
- Em... Bo jutro mam sprawdzian więc wolałabym się uczyć, niż chodzić donikąd z... - przerwała.
- Chciałaś powiedzieć "z nikim"? - domyślił się. - Myślałem, ze przynajmniej mnie lubisz...
- Jasne, że cię lubię! Wcale nie chciałam tego powiedzieć. - dziewczyna uśmiechnęła się, aby załagodzić sprawę.
- Och, nie kłam! Wolę najgorszą prawdę od kłamstwa. - zaśmiał się Liam, a Spencer poczuła, że coś przewraca jej się w brzuchu. W co Blair ją wpakowała?! - Coś się stało? Masz taką minę...
- Nic, nic! - przerwała zakłopotana Spencer.
Liam spojrzał tylko na nią ze zdziwieniem, po czym szli w milczeniu. Nagle dziewczyna zdała sobie sprawę, że chłopak wciąż trzyma ją mocno za rękę. Zakłopotana odchrząknęła, lecz Liam nawet na nią nie spojrzał. Jeszcze raz i znowu nic. W końcu podniosła ich splecione ręce.
- Możesz mnie już puścić, nie ucieknę ci.
Chłopak uśmiechnął się figlarnie.
- No nie wiem. Potrafisz zaskakiwać.
- Tak? Na przykład?
- Wczoraj cały czas gadałaś, śmiałaś się głośno, a dziś jesteś jakaś taka cicha i smutna... - powiedział, nie zastanawiając się nawet.
- Bo jestem zmęczona. - Spencer opowiedziała mu o dzisiejszym dniu, o balu i powrocie do domu.
- Harry twierdzi, że jesteś taka mądra, że nie musisz się już uczyć. - zaśmiał sie Liam, gdy zaczęła mówić o jutrzejszym sprawdzianie.
- Pewnie ma racje... Ale Harry to idiota. - wycedziła.
Chłopak zaśmiał się.
- Chyba jeszcze nie miałaś okazji naśmiewać się z "Hazzy"?
- Jakiego "Hazzy"? - Spencer spojrzała zdziwiona na Liama. Chłopak zrobił to samo. Wtedy dziewczyna zdała sobie sprawę, że to wczoraj pewnie Liam i jej siostra wymyślili coś.
- A, no tak! - zaczęła. - Hazzy! Em... No nie, jeszcze nie naśmiewałaś się z... tego.
- Chyba z niego?
- Tak, tak właśnie! - uśmiechnęła sie uroczo. Dalszą część drogi zaczęli ze sobą filtrować. Obydwoje byli w tym całkiem nieźli.
Para okrążyła osiedle i zdziwiła się, kiedy dotarli już pod dom Harrego.
- Może wpadniesz na herbatę? - spytała Spencer z powodów grzecznościowych. Miała nadzieję, że Liam jej odmówi, ale zamiast tego uśmiechnął się od ucha do ucha i zgodził się.
Spencer znów zostawiła go samego na tarasie, tym razem pod pretekstem zrobienia herbaty.
- Blair! - krzyknęła, gdy zobaczyła swoją siostrę.
- No co?! Żyć nie można?
- Blair, Liam jest tutaj! - krzyknęła Spencer przyciszonym głosem.
Młodsza siostra od razu spoważniała.
- Co?!
- Idź do niego, on czeka na mnie!
- Ale mam sobie tak po prostu tam wyjść i co?!
- I powiedzieć mu prawdę najlepiej!
Po tych słowach swojej siostry, w brzuchu Blair coś się przewróciło.
- Nie ma mowy!
- Nie ważne, rób co chcesz! Tylko idź do niego!
Blair szła w stronę drzwi wyjściowych.
- Czekaj! Jeszcze ciuchy! - siostry zaczęły przebierać się na środku salonu, po czym spojrzały na siebie zaniepokojone i każda poszła w swoją stronę.
Gdy Blair wyszła na taras, Liam spojrzał na nią podejrzliwie.
- Dlaczego twoja koszulka jest na lewą stronę? - spytał. - Co takiego robiłaś?
- Sikałam! - wypaliła dziewczyna.
Liam zaśmiał się głośno.
- Jesteś taka zaskakująca!
Blair zarumieniła się, po czym usiadła na przeciwko chłopaka.
- Gdzie herbata? - spytał po chwili.
- Jaka herbata?... Ach, herbata! - krzyknęła, wstając z miejsca, lecz Liam zatrzymał ją.
- Nie uciekaj mi już! - zaśmiał się.
Rozmawiali i śmiali się, gdy Blair zauważyła, ze jest już całkiem ciemno.
- Chyba się zasiedziałeś.
- Przepraszam. Nie zdążysz nauczyć się na sprawdzian.
- Sprawdzian?! No tak ! Dzięki, ze mi przypomniałeś! Zaraz... Skąd wiesz, ze juto mam sprawdzian?! - spytała zdziwiona.
- Przecież mi mówiłaś...
Blair złapała się za głowę.
- No tak! - przerwała na chwilę. - A mówiłam jeszcze z czego?
- To ty chyba powinnaś wiedzieć.
- No tak... E tam, i tak nie będę się uczyć. - machnęła ręką. Liam spojrzał na nią z uniesioną brwią.
- Znaczy będę się uczyć! Oczywiście, ze będę! Bo kocham naukę. To moje życie! - próbowała udawać Spencer, lecz w ogóle jej się to nie udawało.
Chłopak pokiwał głową ze zdziwioną miną.
- To nie przeszkadzam. - powiedział, po czym pożegnał się i odszedł.

W tym czasie Spencer próbowała wydostać się z domu, gdyż miała trening z tenisa. Liam i Blair siedzieli na tarasie, więc dziewczyna wyszła tyłem domu, po czym przeskoczyła przez płot i znalazła się na podwórzu pani Grandland. Przebiegła przez podwórze staruszki, po czym pobiegła na trening.
Wróciła do domu całkiem wyczerpana. Na korcie nie było Scott'a wiec Spencer musiała wrócić do domu na nogach. Gdy weszła do kuchni, aby coś przegryźć, o mało nie zemdlała.
- Niall! - krzyknęła przerażona. - Co ty tu do cholery robisz?!
Chłopak zaśmiał się.
- Żałuj, że nie widziałaś swojej miny!
- Skąd się tu wziąłeś?!
- Twoja mama mnie wpuściła. Miła kobieta. - uśmiechnął sie blondyn. - Zrobiłem dla ciebie spaghetti! Pewnie nie tak pyszne jak twoje, ale tylko to umiem zrobić do jedzenia...
- Niall! - przerwała mu zdenerwowana Spencer.
- Masz rację, pewnie jesteś głodna i zmęczona, a ja wciąż gadam i gadam. - zaśmiał się blondyn. - Siadaj i jedz. Smacznego!
Dziewczyna wzięła talerz do ręki, po czym jego zawartość wyrzuciła do kosza, obserwując jak mina Nialla robi się coraz bardziej smutna.
- Oto gdzie mam jedzenie od ciebie. - warknęła.
Chłopak uśmiechnął się smutno po chwili.
- Nie ważne. - powiedział do siebie. - Pewnie nie lubisz spaghetti. Ale przyszedłem tu z innego powodu. Chciałem się ciebie spytać, czy jednak nie wyskoczysz gdzieś ze mną? - poruszył zabawnie brwiami.
- Słucham?! - spytała Spencer z niedowierzaniem.
- Pójdziesz ze mną na randkę?
- Niall, już ci chyba mówiłam! Nic z tego! - krzyczała zdenerwowana dziewczyna. - Kurde, dlaczego jesteś taki natarczywy?! Idź już do domu, proszę...
Niall pokiwał smutno głową i udał się do wyjścia. Gdy opuścił dom dziewczyny po jego twarzy zaczęły lecieć łzy.

_________________________
Oto 3 rozdział ;))
Zachęcamy do udziały w ankiecie !!

wtorek, 22 maja 2012

ROZDZIAŁ 2.

Spencer obudziła się rano w kuchni Harrego . Leżała na podłodze, przytulając się do wielkiej łyżki kucharskiej. Gdy tylko zdała sobie sprawę ze swojego położenia, szybko wstała na równe nogi.
Na stole chrapał Niall. Spence nie wiedziała jak się tam znalazł, ale leżał na brudnych talerzach, głośno chrapiąc, puszczając przy tym bąki. Cała kuchnia śmierdziała, więc dziewczyna otworzyła okno. Chwile zastanawiała się czy nie powinna posprzątać, albo obudzić Nialla, ale postanowiła iść do swojego domu.
Gdy wyszła z kuchni zobaczyła że w każdym skrawku domu leżą śpiący ludzie. Spencer z gracją omijała znajomych ze szkoły, aż w końcu dotarła do drzwi. Zatrzasnęła ich głośno, żeby kogoś obudzić, po czym udała się przez furtkę do swojego domu. Zauważyła, ze na nogach nie ma butów.
Weszła cicho do domu, nie chcąc nikogo budzić. W sumie to nie wiedziała nawet czy w środku ktoś jest – Isabelle wyjechała na 3 dni do Mediolanu a Juan Miguel pojechał na ten czas na drugi koniec Londynu. Matt pewnie był tam gdzieś wśród śpiących ludzi w domu Harrego, a Blair… No właśnie, nie miała pojęcia co z jej siostrą. Nie widziała jej odkąd zostawiła Spencer w domu Stylesa.
Odpowiedź nadeszła szybko – Spence zobaczyła Blair jak schodzi po schodach.
- O! Witam, zdrajczyni. – powiedziała ostro starsza bliźniaczka.
- Śmierdzisz. – rzuciła tylko Blair.
- Nic dziwnego, skoro przez całą noc utknęłam w zaczadzonej bąkami kuchni, zmuszona gotować dla jakiegoś dzieciaka. – warknęła zdenerwowana dziewczyna.
Blair rzuciła jej pytające spojrzenie, a Spencer tylko westchnęła.
- Dobrze wiedzie że można na ciebie liczyć. – powiedziała głosem pełnym ironii.
- Jesteś egoistką, Spencer. – warknęła Blair, wychodząc na taras. Stamtąd zobaczyła Harrego, trzymającego się za głowę. Pewnie miał kaca po wczorajszej imprezie. Gdy tylko zobaczył Blair pomachał jej i zaczął iść w jej stronę. Dziewczyna nie chciała z nim rozmawiać, więc założyła na uszy słuchawki i udawała, że go nie słyszy.
- Blair! – krzyczał. – Wiewióreczko! Kochanieńka! Wiewiórko moja!
- Wiewiórka? Gdzie? – Blair usłyszała słodki, niski głos kogoś innego. Poznała, ze to ten tajemniczy nieznajomy z balkonu. Chciała uciec, ale zauważyła, ze obydwaj stoją już pod płotem czekając na nią. Zderzyła się wzrokiem z nieznajomym, który miał piękne, ciemne oczy.
- Kotku! Poznaj Liama. – uśmiechnął się szeroko Harry.
- Ale… Czy my się już przypadkiem nie poznaliśmy? – spytał Liam.
Blair spojrzała na niego skrępowana.
- Nie! – krzyknęła. Czyżby rozpoznał ją po wczorajszej nocy?
-Nie? Spencer, dobrze pamiętam? – spytał lekko zdziwiony chłopak.
Serce Blair zaczęło bić mocniej. Pewnie nieznajomy poznał się z jej siostrą i teraz brał ją za nią.
- Tak. – powiedziała rozproszona Blair. – Spencer.
Harry spojrzał na nią pytająco.
- Zamknij się, Harry. Proszę. – powiedziała do niego błagalnie. Chłopak tylko pokręcił głową z poważną miną.
- Potem pogadamy. – mruknął i odszedł.
Liam pomachał do Blair na pożegnanie.
- Do zobaczenia później, Spencer. – powiedział i także odszedł.
Blair weszła do domu.
- Jaka ja jestem głupia… - wyszeptała pod nosem.
- Wiem. – wtrąciła jeszcze wściekła Spencer.
Młodsza siostra spojrzała na nią z miną, jakby wpadła w kłopoty.
- Co się stało? – spytała zaciekawiona Spencer.
- Spencer, jestem taka głupia. – Blair schowała twarz w dłoniach, siadając na sofie w salonie. – Poznałaś wczoraj Liama?
- Tak. Jest nawet słodki. – uśmiechnęła się do siebie Spencer.
- On wziął mnie za ciebie.
- No i?
- On myśli, że jesteśmy jedną osobą. – przerwała na chwilę. – On nie wie nic o Blair.
Spencer spojrzała na załamaną siostrę ze zdziwieniem.
- Więc w czym masz problem? Idź mu się przedstaw i powiedz, że nastąpiła pomyłka.
Blair odsłoniła twarz.
- Nie. – powiedziała szybko. – Nic mu nie mów, proszę!
- Co?! Ale jak ty sobie to wyobrażasz?
- Proszę, Spencer.
- Blair! Przecież to kłamstwo, które wcześniej czy później wyjdzie na jaw!
- Spencer, nie mogę! Proszę! – krzyczała przez łzy dziewczyna.
Starsza siostra pokiwała głową.
- Nie wiesz w co się pakujesz. – powiedziała tylko wychodząc do płaczącego Nate’a.


Było już po południu. Wszyscy imprezowicze opuścili już dom Harrego, a żegnając się pytali kiedy następna imprezka, bo było naprawdę grubo.
Harry Styles stał się sławny. Nie do wiary! Ich sąsiad, ten sam głupi, wkurzający podrywacz Harry Styles.
Myśląc o tym Spencer poszła do ogrodu. Usiadła na ławce pod wielkim dębem i zamierzała uczyć się z historii, lecz przerwał jej znajomy głos.
- Osobiście uważam, że gentra to fajna sprawa. Naprawdę. Jestem pewien, że moi przodkowie byli gentrą.
Spencer gwałtownie odwróciła się za siebie i zobaczyła ucieszoną buzię Louisa, który zaglądał jej do książki.
- Tomlinson! - krzyknęła.
- Mikaelson! - krzyknął chłopak dużo głośniej, po czym złapał się za głowę. - Ała! Zapomniałem, że mam kaca.
Spence zaśmiała się, po czym przeszła przez furtkę dzielącą jej dom z domem Harrego i usiadła na hamaku obok Louisa.
- Długo balowałeś?
- A żeby! Poszedłem spać chyba... A z resztą! Nie pamiętam przecież! - zaśmiał się głośno, po czym znów złapał się za głowę. - Potrzebuję więcej marchewek.
- Marchewek? - spytała oburzona Spencer dotykając swojego rudego warkocza. Louis spojrzał na nią, po czym znów się zaśmiał.
- Chodziło mi raczej o warzywa. Ale... Jeśli znajdziesz jeszcze taką drugą marchewkę jak ty, też będzie.
- Nie odzywam się do Blair. - powiedziała ostro, zaplatając ręce na piersi. Po chwili spojrzała pytająco na Louisa. - Po co ci marchewki?
- Marchewki to mój sposób na kaca. - zaśmiał się, podając Spencer warzywo. - Właściwie to mój sposób na wszystko.
Dziewczyna wybuchła śmiechem.
- A tak właściwie to dlaczego nie odzywasz się do Blair? - spytał po chwili. - Kim jest Blair?
Spencer spojrzała na Louisa z miną "żartujesz sobie?"
- Przecież widziałeś ją wczoraj. Rozmawialiśmy z nią.
Louis podrapał się po głowie.
- Rude, kręcone włosy. Blada twarz. Szczupła.
- To brzmi raczej jak opis ciebie. - uśmiechnął się Tomlinson, a Spencer zrobiła facepalm.
- Przecież to moja bliźniaczka, Louis! Nie mów, że nie pamiętasz...
Chłopak wzruszył obojętnie ramionami, po czym odgryzł spory kawałek marchewki.
- Pijany byłem.
- Oj, byłeś. - westchnęła dziewczyna. - Dobrze, że przynajmniej mnie pamiętasz.
Siedzieli w milczeniu, słychać było tylko chrupanie marchewek. Louis wyglądał, jakby bardzo intensywnie myślał. Po chwili przerwał milczenie.
- No więc czemu się do niej nie odzywasz?
Spencer znów zaplotła ręce na piersi i zrobiła minę obrażonego dziecka.
- Nie wiem, czy mogę ci powiedzieć.
- Oczywiście, że możesz. Przecież jesteś na nią zła! Zresztą, możesz mi ufać, Spence. - uśmiechnął się uroczo chłopak, otaczając dziewczynę ramieniem.
Spencer westchnęła.
- Bo ona... Blair... - zrobiła pauzę, jakby szukała odpowiednich słów. - Powiedziała Liamowi, że jest mną. To znaczy... To skomplikowane. Podobno nie zrobiła tego specjalnie, ale tak czy inaczej Liam nie wie nic o Blair. Myśli, że jesteśmy jedną osobą. - przerwała aby zobaczyć minę swojego towarzysza. - Co ty na to?
Chłopak wpatrywał się w jakiś daleki punkt w oddali. Zastanowił się.
- Chyba oglądałyście dużo filmów o bliźniaczkach.
Spencer zaśmiała się cicho.
- Louis!
- No co! Przecież wcześniej czy później i tak to wyjdzie. - powiedział, po czym spojrzał na coś za plecami dziewczyny. Spencer poszła w jego ślady i obróciła się za siebie. Zobaczyła, że w ich stronę idzie blondyn z bananem na buzi.
- Niall. - powiedział Louis, ale brzmiało to jakby chciał powiedzieć "spierdalaj stąd!".
- Lou, co tu robisz?! Niall jest głodny. - powiedział blondyn z cwanym uśmieszkiem.
Louis westchnął.
- Przepraszam. Wczoraj założyłem się z nim, kto mniej wypije. - wytłumaczył Tomlinson dziewczynie.
Niall zaśmiał się głośno.
- I teraz musi mi usługiwać przez tydzień! - mówił przez śmiech. - Dzięki tobie... yy... - Niall podrapał się po głowie. - Czekaj, pamiętam twoje imię. Coś na N...
- Spencer. - sprostowała dziewczyna.
- No właśnie, mówiłem ze coś na N! - znów zaczął się śmiać. - Louisie, dwie kanapki. Żartuję! Dziesięć! - blondyn śmiał się, jakby usłyszał najśmieszniejszy żart świata. - Szybko, bo nie zdążysz!
Lou pobiegł w podskokach do domu Harrego. W ogrodzie zostali tylko Spencer i Niall. 
- Nie słyszałem jak wstajesz rano. - zagadał chłopak.
- Nie chciałam cię budzić. - Spencer posłała mu fałszywy uśmiech. Wzięła swoją książkę od historii i wstała.
- Gdzie idziesz? - zatrzymał ją blondyn.
- Do swojego domu? A gdzie mam niby iść?
Niall uśmiechnął się pod nosem.
- Świetnie gotujesz. - powiedział zadowolony.
- Wiem.
- Wiesz... Gdybyś... - zaczął chłopak, po czym nabrał powietrza do płuc. - Umówisz się ze mną?
Spencer spojrzała na niego zdziwiona, a gdy zauważyła, że chłopak mówi poważnie, wybuchła śmiechem. Niall także zaczął się śmiać, ale tylko dlatego, że usłyszał śmiech dziewczyny. Był taki szczery i radosny, nigdy takiego nie słyszał.
- To jak będzie? - spytał ponownie po chwili, unosząc zabawnie brwiami.
- Nie. - powiedziała Spencer, momentalnie się uspakajając.
- Dlaczego?!
- Bo nie chcę? Bo wiem, że nic z tego nie będzie?- wymieniała, patrząc jak mina chłopaka robi się coraz bardziej smutna. - Bo cię wcale nie lubię? - dodała na koniec, po czym minęła go i przeszła na swoje podwórze.
Niall stał jak słup w tym samym miejscu, w którym zostawiła go Spencer jeszcze parę minut. Próbował sobie to wszystko poukładać w głowie. Ona go nie lubiła... Nie chciała się z nim spotykać... Była dla niego taka ostra i oschła... Może dlatego, że podobał jej się Louis? A może po prostu chciała udawać trudną do zdobycia?
Ta myśl wywołała uśmiech na twarzy Nialla.
- Tak łatwo z ciebie nie zrezygnuję. - powiedział sobie sam pod nosem.


Słońce już zachodziło. Liam wyszedł do ogrodu Harrego, aby podziwiać ten piękny widok. Nagle coś poruszyło się na podwórku obok. Była to ta sama ruda dziewczyna, z którą rozmawiał dziś rano. Pomachał jej, a ona tylko uśmiechnęła się. Liam podszedł do płotu dzielącego ich domy.
- Spencer! - krzyknął.
- Liam. Co ty tu robisz?
- Dziś oglądamy filmy u Hazzy. - powiedział chłopak z tym swoim brytyjskim akcentem. Blair poczuła, że nogi jej miękną.
- Hazzy?
- Mówię tak na Harrego. - zaśmiał się Liam.
Blair wybuchła śmiechem.
- Hazzy! - mówiła przez śmiech. - Będziemy miały następny powód, żeby się z niego śmiać!
- Będziemy?
Blair od razu spoważniała.
- No tak! - powiedziała zakłopotana. - Z moją mamą!
- Widzę, ze nie przepadasz za Harrym. - stwierdził chłopak.
- Nienawidzę c*uja. - powiedziała dziewczyna ze zniesmaczoną miną. - Ups, przepraszam... - dodała speszona.
- Nic nie szkodzi. - mrugnął do niej Liam. - Słyszałem o tobie bardzo dużo rzeczy. Od Nialla.
- Tak?
- Tak. Że dobrze gotujesz. I jesteś bardzo mądra. - Liam znów mrugnął do niej.
- Wcale nie... Znaczy... Nie zupełnie... Znaczy... - zaczęła Blair.
- I że lubisz się przechwalać. - dodał podejrzliwie chłopak.
- Em... No tak. Jestem mądra. - powiedziała niepewnie.
- I piękna. - uśmiechnął się chłopak. Gdy Blair podniosła wzrok zauważyła, ze Liam patrzy na nią intensywnie. Zarumieniona znów spuściła wzrok.
- Wydaje mi się, że jestem zwyczajna.
- Masz rację. - chłopak zaśmiał się pod nosem i uniósł jedną brew.
- Dzięki. - powiedziała dziewczyna.
"Co ja gadam?! - pomyślała Blair. - Przecież Spencer od razu rzuciłaby jakiś ostry komentarz!"
 Dziewczyna pomyślała jeszcze przez chwilę, bardzo intensywnie. Sprawiało jej to duży trud.
- Ty też nie jesteś za piękny. -powiedziała, dziwiąc się ze swoich słów.
Liam głośno się zaśmiał.
-Dzięki! - przerwał na chwilę. - Oj tam, przecież wygląd nie jest najważniejszy... Brzydalu!
- Fajna ksywa.
- Wiem. - powiedział dumnie. Rozmawiali jeszcze przez chwilę, gdy usłyszeli piski z domu Harrego.
- Oj, chyba skończyło się Niall'owi jedzenie i chce zjeść któregoś z chłopaków.
- Na twoim miejscu nie szłabym do tego domu wariatów.
- Taka rola taty. - Liam puścił oczko do dziewczyny. Nagle usłyszeli płacz Nate'a z domu Blair.
- Wiem coś o tym. - uśmiechnęła się.
Obydwoje pożegnali się, po czym każde udało się w swoją stronę.
- Spencer! - krzyknął jeszcze chłopak. - Wcale nie jesteś taką chwalipiętą.
Blair po chwili zauważyła, że to do niej, więc uśmiechnęła się do chłopaka i weszła do swojego domu.

Liam także wszedł do środka domu swojego kumpla. Gdy uśmiechnięty wszedł do salonu, wszyscy chłopcy spojrzeli na niego.
- Gdzie byłeś? - spytał Zayn.
- Martwiłem się. - dodał rozbawiony Louis.
Wszyscy parsknęli śmiechem.
- A co to, przesłuchanie? Byłem ze Spencer, jeśli już musicie wiedzieć.
- Z moją Spence?! - oburzył się Niall z buzią pełną jedzenia.
Lou i Harry wymienili się zaniepokojonymi spojrzeniami.
- Nie taka tylko twoja. - powiedział Tomlinson po chwili milczenia. - Dziś z nią rozmawiałem. - chłopak uśmiechnął się pod nosem. - Ona jest taka... Taka...
- Inna niż wszystkie? - spytał Niall.
- Wyjątkowa? - dodał Liam.
- Tak, to właściwe określenia. - stwierdził Louis.
- Fajna dupa. - podsumował Zayn.
- Ty idioto! - krzyknął Lou. - Tylko raz ją widziałeś, a ja?! Ja z nią prawie całe popołudnie spędziłem! Ona jest taka inteligentna, i nawet zabawna! Kurdę! Tyle ją miałeś za płotem i się za nią nie brałeś, Styles!
- Uwierz, próbowałem. - uśmiechnął się Hazza. - Ale Spencer do łatwych nie należy.
- Ha! A ja z nią nawet spałem! - przechwalał się Niall. - I nawet umówiłem się na randkę!... No, prawie.
Wszyscy wybuchli śmiechem, oprócz Liama. Chłopak stał smutny. Wrócił wspomnieniami do wydarzeń sprzed paru minut. Nadal przed oczami miał jej słodki uśmiech i piękne oczy. Ona była taka... Idealna. Ale najwyraźniej chłopaki też to zauważyli.

________________________
Hahaha, ale ubaw!! Dzisiaj cały dzień wolny, bo byłyśmy na konkursie, a potem wolne. I podczas pisania nowego rozdziału śmiejemy!! ;)) Nati, kochamy cię, fajnie że z nami byłaś! :**

I pytanie: Chcecie, żeby z którym chłopakiem była Spencer? Niall, Liam, Louis, Harry, a może Zayn? Piszcie w komentarzach!! ;))
Dziękujemy za komentarze i pozdrawiany naszych 5 obserwatorów!! ;**

poniedziałek, 21 maja 2012

Boharetowie

Spencer Mikaelson - 17-letnia uczennica prestiżowego liceum w Londynie. Jest ulubienicą nauczycieli, uczy się najlepiej ze szkoły. W przyszłości chciałaby studiować w Yale. Po lekcjach gra w tenisa ziemnego. Jest ambitna i inteligentna, uważana jest za poważną dziewczynę. Nie potrafi okazywać uczuć. Jest pewna siebie i zarozumiała, przez co Harry nazywa ją Królową Śniegu.

Blair Mikaelson - młodsza siostra bliźniaczka Spencer. Jest jej całkowitym przeciwieństwem. Uczy się przeciętnie, nie przywiązuje wagi do przyszłości. Jest otwarta i życzliwa, lubi jeździć na deskorolce ze swoim przyjacielem Ianem. Często się wygłupia, zawsze się jest radosna i uśmiechnięta. Harry nazywa ją wiewiórką, gdyż ma bardziej rude włosy.


Harry Styles - 18-letni sąsiad Mikaelson'ów. Po wygraniu X-Factor jego rodzice zostawili mu dom, a sami wyprowadzili się. Chłopak uwielbia droczyć się z bliźniaczkami, choć wie, że te go nie lubią. Jest zawsze wesoły i żartobliwy. Lubi filtrować z innymi dziewczynami. Jego najlepszym przyjacielem jest Louis Tomlinson.


Liam Payne - 19-letni członek zespołu One Direction. Po wygranej w X-Factorze przeprowadził się z chłopakami do domu Harrego. Jest miły, słodki, inteligentny i romantyczny, a jego brytyjski akcent powala na nogi wszystkie dziewczyny. Nazywany jest "tatusiem" ze względu na jego opiekuńczość. Chłopak boi się łyżek.

Niall Horan - 19-letni Irlandczyk. Chłopak kocha jedzenie i spanie. Jego hobby jest granie na gitarze i pisanie tekstów piosenek. Jest najszczuplejszy i najbardziej dziecinny z wszystkich chłopaków. Nie zdał szkoły i swoją przyszłość opiera tylko na karierze muzycznej.

Louis Tomlinson - 20-letni, najstarszy z chłopaków z One Direction. Chłopak jest najśmieszniejszy, kocha marchewki, gołębie i koszulki z paskami. Jest najlepszym przyjacielem Harrego, lubi bawić się z nim w Larrego Stylinsona. Lou jest bardzo opiekuńczy i słodki, lubi dzieci a jego żarty doprowadzają innych do płaczu.

Zayn Malik - 19-letni muzułmanin. Jest przystojnym, dobrym chłopakiem. Podoba się wszystkim dziewczynom. Jest zamknięty w sobie i zazwyczaj cichy, do momentu aż się upije.

Matt Mikaelson - 21-letni brat Blair i Spencer, student Cambridge. Ma dziewczynę Maddie. Jest dobrym kumplem Harrego, kocha swoje wkurzające siostry. Przyjeżdża do domu tylko w weekendy.

Maddie Wolff - 20-letnia studentka Cambridge, dziewczyna Matta. Jej pasją jest fotografia. Koleguje się z bliźniaczkami, szczególnie z Blair. Uwielbia robić jej zdjęcia.

Isabelle Mikaelson - 39-letnia mama Spencer, Blair, Matta i małego Nate'a. Po rozwodzie z mężem wdawała się w liczne romanse, lecz związała się na stałe z jej obecnym partnerem. Jest aktorką teatralną. Zaniedbuje dzieci, każe im robić na innych dobre wrażenie.

Juan Miguel Roman - młodszy o 2 lata partner Isabelle, ojciec Nate'a. Z zawodu jest znanym lekarzem pediatrą a z pochodzenia portugalczykiem. Ma dobry kontakt z dziećmi swojej partnerki. Jest opiekuńczy i uprzejmy.

Nate Roman - roczny brat bliźniaczek i Matta. Jest przez wszystkich uwielbiany.  Ma słodkie oczka i blond włosy, jest śmieszny. Rzadko opiekuje się nim Isabelle, ma nianię, która opiekuje się nim podczas gdy rodzeństwo jest w szkole.

wtorek, 15 maja 2012

ROZDZIAŁ 1.

 * 3 miesiące później.

- I co? Kto jest najlepszy? - śmiał się Harry, niosąc papierowe pudło do granatowego BMW. Znajdowały się w nim same najważniejsze rzeczy, jak sądziła pani Styles.
- Zamknij się. Kasy i tak nie będzie, nie wygrałeś. - odpyskowała poirytowana Spencer, która także pakowała pudła do auta.
- Będziemy tęsknić, pani Styles. - powiedziała Blair.
- Na pewno nie możecie zabrać ze sobą Harrego? Może jednak... - Zaczęła Spence, lecz przerwała jej mama chłopaka.
- Przykro mi, ale on nie chce was opuszczać. - zaśmiała się pani Styles.
- Daj spokój, nie będzie tak źle. - uśmiechnął się szeroko brunet, po czym otoczył Spence ramieniem. - Dziś urządzam imprezę. Wpadniesz, prawda? - mruknął jej do ucha, a dziewczyna od razu zwaliła jego rękę.
- Po moim trupie! - pisnęła, udając śmiertelnie przerażoną.
- A ja chętnie wpadnę, dzięki za zaproszenie, Harry. - do ogrodu Stylesów przybył także Matt, który miał zawieść rodziców Harrego na lotnisko.
- Spoko, Mikaelson. - chłopcy przywitali się. - O 20.00. Blair, ty wpadniesz, prawda mała? - Harry puścił oczko do młodszej bliźniaczki.
- Oczywiście. O niczym innym nie marzę. - odparła ironicznie Blair.
- Moje siostry są dziwne. - wtrącił Matt. - Każda inna dziewczyna dała by się pokroić ,żeby być na imprezie z One Direction!
- Chciałem wam przedstawić chłopaków. - powiedział Harry.
Spencer prychnęła.
- Jak są takimi idiotami jak ty, to nie, dzięki!
- Na pewno są tacy jak on, przecież się z nim zadają. - powiedziała Blair.
Harry wywrócił oczami po czym poszedł pożegnać się z rodzicami. Isabelle ze łzami w oczach przytulała panią Styles, a Juan Miguel żegnał pana Stylesa. Juan Miguel był młodszym o 2 lata partnerem mamy, z pochodzenia portugalczykiem. Był lekarzem, tak jak ojciec Matta, Spencer i Blair, lecz on był pediatrą, a James chirurgiem. Dzieci śmiały się, że mama ma skłonność do lekarzy. Juan i Isabelle poznali się 5 lat temu, od tego czasu mężczyzna zaczął mieszkać u nich w domu i zdążył zrobić kobiecie dziecko. Mały Nate miał dopiero 10 miesięcy.
Gdy wszyscy pożegnali się z sąsiadami, państwo Styles weszli do auta Matta i odjechali. Harry machał rodzicom na pożegnanie.
- Zaproszenia nadal aktualne. - powiedział chłopak. Gdy jego rodzice znaleźli się poza bramą, ten zaczął tańczyć taniec radości i krzyczeć: "Nareszcie wolny!!!".

***

Blair siedziała na balkonie i patrzyła w gwiazdy. Niebo było naprawdę piękne. Tej nocy była pełnia, księżyc pięknie prezentował się w swojej całej okazałości. Dziewczyna siedziała tam bezmyślnie i nuciła swoją ulubioną piosenkę.
Tą romantyczną chwilę przerwała głośna muzyka dochodząca z domu Harrego. Blair postanowiła nie przejmować się i wrócić do swoich rozmyślań, lecz na balkon weszła wściekła Spencer i spytała czy idziemy do Harrego prosić o ściszenie muzyki.
Już po chwili siostry stały pod drzwiami i dzwoniły do środka. Musiały czekać kwadrans aż ktoś łaskawie otworzył drzwi. Był to przystojny brunet.
- Cze! Dziewczyny, jest was dwie, czy jestem tak pijany że widzę podwójnie? - spytał, trzymając się za głowę.
- Jest nas dwie, nigdy bliźniaczek nie widziałeś?! - odpowiedziała wkurzona Spencer. - A i przy okazji zawołaj właściciela tego domu, Harolda Stylesa.
Chłopak roześmiał się. Dziewczyny rozmawiały z nim jeszcze chwile, lecz Blair nie była za bardzo skupiona na rozmowie, bo na schodach zobaczyła słodkiego chłopaka. Stanęła tam jak wryta, serce zaczęło jej bić szybciej, w brzuchu zaczęło się coś przewracać. To było dziwne uczucie, czuła się, jakby już go gdzieś wcześniej widziała. Obserwowała go jeszcze przez chwilę, zauważyła że jakaś dziewczyna podeszła do niego, a potem zniknęli jej z oczu.
Spencer wciąż rozmawiała z brunetem, który przedstawił sie jako Louis Tomlinson, obydwoje wciąż się śmiali.
Nagle Blair zauważyła Harrego.
- Harry! - krzyknęła. Chłopak odwrócił się z głupawym uśmieszkiem.
- Kochane Blair i Spencer Mikaelson, jak miło was widzieć. Pakujecie na imprezkę? - spytał zadowolony z siebie.
- Nie, my nie na imprezę, wręcz przeciwnie. Chciałyśmy cię uprzejmie prosić, abyś ściszył tą muzykę! - powiedziała Blair.
- Może jednak chwilkę zostaniemy? - spytała Spencer siostrę, patrząc uroczo na Louisa. - No choć, nie daj się prosić.
Blair już miała wejść do domu Harrego, kiedy na horyzoncie pojawił się ten chłopak ze schodów. Harry zaczął go wołać, aby przedstawić go bliźniaczkom. Blair odwróciła się i szybkim krokiem ruszyła do swojego domu.
- Blair? Gdzie idziesz, miałyśmy zostać! - zawołała za nią Spencer.
- Przepraszam ja... ja... przypomniałam sobie, ze zostawiłam włączoną prostownicę.
- Blair, ty nie prostujesz włosów! Blair!!! Nie zostawiaj mnie w tym domu. - powiedziała zrospaczona Spencer.
- No! A więc jednak poznasz tych idiotów. - ucieszył się Harry. - Poznałaś już Louisa?
- Tak.
Zaraz potem podszedł do nich jasny brunet, z bardzo niskim i słodkim głosem.
- Ratunku, Danielle! Gdzie mam się przed nią schować?
- Idź do mojego pokoju na górze. - poradził Harry. - A, właśnie! Poznajcie się, to jest Spencer, a to Liam.
Dziewczyna tylko wywróciła oczami.
- Tak, wiem że miło ci mnie poznać.
Wszyscy wybuchli śmiechem.
- Teraz chyba wiedzie, dlaczego ją tak uwielbiam. - powiedział Harry z szerokim uśmiechem. Po chwili Liam odszedł schodami na górę.
- Boże, jak doszło do tego, że znajduję się w tym domu? Spadam stąd. - mruknęła do siebie Spencer, lecz przejście zablokowali jej Harry i Louis.
- Stąd nie ma wyjścia. - zaśmiał się Tomlinson. Zaprowadzili dziewczynę do ciemnego bruneta, który filtrował z jakąś blondynką.
- Zayn! Poznaj moją ukochaną Spencer.
- A więc to jest ta jedna ze słynnych sióstr! Miło mi, Zayn jestem. - uśmiechnął się i pocałował rękę Spence.
Dziewczyna puściła mu tylko uśmiech, po czym zwróciła się do Louisa.
- Proszę...
- Och, Spencer! Rozerwij się! - powiedział chłopak.
- Jesteś taka... Zdenerwowana. Spięta. -  dokończył Harry.
Spence puściła mu złowrogie spojrzenie. Obydwoje westchnęli, po czym zostawili ją zupełnie samą.
Dziewczynie zrobiło się przykro. Wiedziała, ze chłopcy mają rację, ale nie miała ochoty balować.
Rozglądnęła się dookoła. W każdym pokoju tańczyli ludzie, a po kątach całowały się pary. Spence udała się do kuchni. Tak spotkała tylko Hannę i Lucasa, jedną ze szkolnych par. Gdy ją zobaczyli, przeprosili i wyszli.
Spencer udała się prosto do lodówki, całe szczęście była pełna po brzegi. Wzięła kawałki kurczaka, zmoczyła w panierce swojej sekretnej, wyśmienitej receptury, po czym zaczęła smażyć. Przy okazji podśpiewywała sobie piosenkę Lady Gagi, która właśnie leciała w głośnikach pokoju obok.
Nagle usłyszała, że ktoś za nią się poruszył. Przerażona odwróciła się i zobaczyła bladego blondyna z niebieskimi oczami, który był bardzo szczupły,a ubrany był w jasnozieloną koszulkę i jasne spodnie.
- Kurde! - krzyknęła przerażona Spencer. - Skąd się tu wziąłeś?! Pojawiłeś się ni stąd, ni zowąd!
Chłopak tylko zaśmiał się, wyszczerzając zęby.
- Przepraszam, nie chciałem. Tańczyłem sobie aż tu nagle zobaczyłem ciebie, jak idziesz do kuchni. Bałem się, że zjesz mi całe jedzenie, więc...
- Daj spokój, weszłam tu jakieś 15 minut temu!!
- A ja ały ten czas tu siedziałem. - powiedział chłopak, pokazując na krzesło przy ścianie naprzeciwko. - Ty nie odwracałaś się, a ja sobie tu grzecznie siedziałem.
Spencer zaśmiała się nerwowo.
- No tak. - powiedziała tylko, wracając do smażenia. Chłopak podszedł bliżej patelni, patrząc na jedzenie jak zahipnotyzowany.
- Coś nie tak? - spytała zaniepokojona Spencer.
- Mogę? - wskazał na gotowe kawałki blondyn.
- Jasne, bierz ile chcesz.
Ku zdziwieniu dziewczyny, chłopak wziął z jej rąk cały talerz.
- Hej!
- No co! Mówiłaś, żebym brał ile chcę. - zaśmiał się głośno, po czym wziął do ręki całkiem spory kawałek i cały wpakował do buzi. Spencer  skrzywiła się zniesmaczona.
- Mmmmm! Co to jest?! Pycha! Nieziemskie! Wyśmienite! Niebo w gębie! - mówił, z jedzeniem w ustach. - Prawie tak dobre jak żarcie z Nados!
- Polecam się na przyszłość. - powiedziała wkurzona Spencer. Była zmęczona i głodna.
- Serio? - wyszczerzył zęby chłopak.
- A będę tego żałować? - odpowiedziała pytaniem na pytanie dziewczyna.
Chłopak zaśmiał się.
- Skąd! Gotowanie dla mnie to sama przyjemność! - blondyn odłożył prawie pusty talerz na stół, po czym popchał Spencer w stronę lodówki. - Pokaż na co jeszcze cię stać!
- Zaraz... Czyli mam gotować... Teraz? - spytała zdziwiona.
- Na jedzenie zawsze jest czas. - powiedział poważnie chłopak.
Spencer wzruszyła ramionami. Zaczęła gotować.


Blair wbiegła do domu i od razu pobiegła na balkon. Była na siebie tak bardzo wściekła, że zaczęła walić głową o poręcz, gdy nagle usłyszała jakiś męski głos. Odskoczyła i pisnęła. Chłopak powiedział:
- Przepraszam, przestraszyłem cię?
- Tak, i to strasznie! O mało zawału nie dostałam! - krzyknęła zdenerwowana.
- Przepraszam jeszcze raz, naprawdę nie chciałem.
- Nic się nie stało. - odparła, trzymając wciąż rękę na sercu.
- Nie chcę się wtrącać, ale zastanawiam się dlaczego walisz głową o balkon? - spytał rozbawiony.
- To długa historia.
- Mam dużo czasu. - powiedział słodkim głosem.
- Nie wolisz iść na imprezę, niż gadać z dziewczyną, która wali głową o balkon? - spytała Blair.
Chłopak zaśmiał się.
- Zdecydowanie wolę zostać z tobą. - odparł. - Nie lubię tego typu imprez. Nie słychać własnych myśli.
- To zupełnie jak ja. - uśmiechnęła się Blair.
Nic nie odpowiedział. Siedzieli tam jeszcze chwilę, Blair na swoim balkonie, a nieznajomy na balkonie Harrego. Te balkony były bardzo blisko siebie. Księżyc delikatnie oświetlał tego tajemniczego chłopaka, lecz było zbyt ciemno aby dokładnie zobaczyć jego twarz.
- Patrz przed siebie, widzisz? Tam leci spadająca gwiazda! - przerwał ciszę chłopak. - Szybko pomyśl życzenie!
Blair wstała i oparła się o poręcz aby lepiej widzieć ich gwiazdkę. Widziała, że nieznajomy także podziwia jej piękno.
- O czym pomyślałaś? - pytał po chwili.
- Nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni. - odparła Blair. - Zresztą, i tak się nie spełni.
- Jeśli chcesz, aby się spełniło twoje marzenie, musisz w nie mocno uwierzyć. - odparł z uśmiechem. - Niebo jest takie fascynujące, mógłbym patrzeć na nie całymi nocami.
- Ja tak samo, ale nie wierzę w spadające gwiazdki i tego typu sprawy.
Blair i nieznajomy patrzyli tak na siebie i dopiero wtedy dziewczyna zauważyła, ze to ten sam chłopak, którego widziała wcześniej na schodach. Nagle obydwoje usłyszeli piskliwy głos jakiejś dziewczyny.
- Tu jesteś! Wszędzie cię szukałam. - powiedziała do chłopaka. - Co ty robisz? Oglądasz księżyc na imprezie?
- Chciałem chwilę odpocząć... - zaczął chłopak.
- Będziesz się martwił jak będziesz stary, teraz jesteś młody więc się baw! - zaśmiała się.
- Nie mam ochoty, Danielle. - odparł.
Blair zmieszała się.
- Przepraszam, muszę już iść... - powiedziała zdenerwowana.
- Ale... Powiedz przynajmniej jak się nazywasz! - krzyknął za nią chłopak, ale ona już mu nie odpowiedziała.


Pierwszym daniem było spaghetti. Chłopak jadł jak prosię, a Spencer tylko się z niego śmiała.
Potem zrobiła naleśniki z czekoladą, placki ziemniaczane, zupę z jarzynami, frytki z pyszną posypką, i po drodze zrobiła jeszcze czekoladowe ciasto. Blondyn zjadł wszystko, co tylko Spencer dała mu na talerzu i ciągle krzyczał:
- Jakie pyszne! Niall lubi!
- Niall, tak się nazywasz? - zagadała Spencer.
- Nialler Horan, dumny Irlandczyk... - mówił z dumą, lecz dziewczyna przerwała mu.
- ... który kocha jeść.
- I spać! - dokończył rozbawiony. A ty?
- Spencer Mikaelson, dumna posiadaczka wielu nagród w wielu dziedzinach, która kocha gotować i...
- Przechwalać się! - dokończył chłopak.
- Między innymi. - uśmiechnęła się dziewczyna.
Chłopak totalnie nie był w jej typie. Był rozpuszczonym dzieciakiem, który za grosz nie miał inteligencji, a żył tylko po to by jeść i spać. Ale znosiła jego towarzystwo, mimo ze wciąż mówił z pełną buzią:
- Pycha! Jak ty to robisz?! Chyba ożenię się z tobą, nie żartuję!
I w międzyczasie puszczał bąki.
Normalnie Spencer nigdy nie siedziałaby w jednym pokoju z takim człowiekiem, ale nie miała siły protestować i odmawiać. Niall raczej nie dałby za wygraną i kazałby dziewczynie gotować dla niego.
Czas minął szybko. Gdy Spencer spojrzała na zegarek była już trzecia w nocy.
- Niall, już trzecia nad ranem!
- Gotuj, gotuj... - mruknął tylko chłopak, układając się wygodnie w rękach opartych na stole, szykując się do snu. Niall już prawie spał.
Spencer była taka zmęczona, że siadła na krześle na przeciwko chłopaka, i tak jak on chowała głowę w rękach. Sen przyszedł szybko.

___________________________________________
Uff... No to jest 1 rozdział!! mamy nadzieję, że wam się podoba. :) dziękujemy za komentarze i wejścia!

Nie wydaje wam się, że ten rozdział jest za długi? Może następnym razem pisać krótsze? Odpowiedzi piszcie w komentarzach ;))

piątek, 11 maja 2012

PROLOG.

- Tutaj będziemy szczęśliwe, Spence! - powiedziała Blair do swojej bliźniaczej siostry.
- Mam nadzieję. - mruknęła Spencer.
Obydwie spojrzały na siebie z uśmiechem. Były jak swoje odbicie lustrzane. Obydwie miały rudawe, długie włosy, związane w dwa warkocze. Ich oczy były czekoladowe, Blair miała odrobinę ciemniejsze. Były blade, mimo że pochodziły z Florydy. Miały 6 lat, lecz Spencer była starsza o kilka minut.
Tego dnia jechały właśnie do nowego domu na obrzeżach Londynu. Była to ogromna willa z basenem, gdyż ich mama była znaną aktorką teatralną, a ojciec lekarzem. Wyprowadzili się ze starego domu po rozwodzie rodziców.
- Daleko jeszcze? - spytał Matt, który był ich starszym o 3 lata bratem.
- Już dojeżdżamy. - odparła podekscytowana Isabelle.
Po kilku minutach dojechali na zajazd wielkiej, białej rezydencji. Dzieci wybiegły z białego Nissana Juke.
- Witamy w domu! - krzyknęła mama do dzieci, które właśnie biegły na tył domu.
- Wow! - krzyknął Matt. - Ogród serio większy niż poprzedni!
Chłopiec zaczął biegać po całym podwórku, oglądając rośliny, krzaki, basen aż w końcu wdrapał się na wielkiego dęba.
- Tu jesteście, misiaczki! - krzyknęła Isabelle, wychodząc przez taras. - I co, robi wrażenie?
- Tęsknie za tatą. - powiedziała Spence.
- A mi się podoba! - krzyknął Matt z drzewa. - I chyba już znalazłem nowego kolegę! - mówił, machając w stronę domu sąsiadów.
- A ja koleżankę. - powiedziała Blair. Furtką dzielącą ich podwórze od domu obok przybiegły do koleżanki.
- Cze! - krzyknęły razem bliźniaczki.
- Ja jestem Blair, a to moja siostra Spencer. Zostaniemy koleżankami? - uśmiechnęła się szeroko dziewczynka podając rękę nieznajomej. Ta spojrzała na nią ze zdziwioną miną.
- Ale... Ja nie jestem dziewczynką. Jestem Harry! - odrzekł speszony sąsiad patrząc z zaciekawieniem na dziewczynki.
- A ja jestem Matt! - krzyknął zdyszany brat , biegnąc do nich i śmiejąc się w niebo głosy. - Myślałyście, że Harry to dziewczyna?! Od razu widać, że spoko chłopak!
- Mi dalej się wydaje, ze jest dziewczynką. - mruknęła Spencer.
- Jesteś pewny, że jesteś chłopakiem? - zapytała zaniepokojona Blair.
Harry zaśmiał się głośno wraz z Mattem.
- Oczywiście! Pokażę wam! - powiedział nadal śmiejąc się. Ściągnął spodenki a potem majtki.
- Wow! - krzyknął zdumiony Matt.
Dziewczynki z piskiem uciekły do domu.
 
 
* Teraźniejszość.
17-letnie bliźniaczki siedziały na tyłach szkolnego autobusu. Spencer poprawiała swój makijaż, gdy pojazd gwałtownie zahamował. Z ust starszej dziewczyny wypłynęło wiele wulgaryzmów.
- A ten tu czego?! - mruknęła do siostry Blair. Spence uniosła głowę i zobaczyła Harrego Stylesa. Chłopak miał kręcone loczki, niebieskie oczy i jak zawsze gdy ich widział uśmiechnął się szeroko.
- Witajcie, moje ulubienice! - powiedział, siadając na miejscu przed nimi.
Blair pokazała środkowy palec, a Spencer zaczęła gadać:
- Ty cioto! To wszystko przez ciebie! Patrz jak wyglądam! Patrz na mój makijaż! Po coś tu przylazł?!
Harry uśmiechnął się ze złośliwym zadowoleniem, po czym wziął głęboki oddech i jego mina stała się poważniejsza.
- Dziewczyny. Skończmy te spory. Ciągniemy to już 10 lat...
- Nie ma mowy. - powiedziała wkurzona Spencer.
- A co, wyprowadzasz się? - wtrąciła uradowana Blair.
- A skąd ten pomysł? - zaśmiał się chłopak. - Aż tak mnie nie lubicie?
- Tak!!! - powiedziały w tym samym czasie.
Harry zaśmiał się.
- Przykro mi, ale nie. Nie mógłbym was zostawić.
- Możesz się wyprowadzić, z bólem serca to przeżyjemy. - zapyskowała ironicznie Blair.
- Nic z tych rzeczy. Nigdy was nie zostawię. - uśmiechnął się. - Chodzi o to, że jutro idę na casting do X Factor. - powiedział zadowolony. - A jak wygram, to moi starzy wyprowadzają się na drugi koniec miasta!
- Dlaczego właśnie oni?! Dlaczego nie ty!? - krzyknęła zrospaczona Spence.
- Nie wydaje mi się, ty nigdy nie wygrasz. - mruknęła Blair.
- Zakładamy się? - spytał uśmiechnięty Harry. - Nie liczę na pierwsze miejsce, ale wystarczy mi zaistnieć.
Spencer wyciągnęła do niego rękę.
- Stawiam sto dolców, że nie uda ci się to.
Harry uścisnął mocno jej dłoń.
- Przecinaj, Blair. - powiedział chłopak, patrząc głęboko i wyzywająco w oczy starszej bliźniaczki.
Młodsza siostra przecięła ręce.
- Szykuj sto dolców, maleńka. - powiedział chłopak, po czym dowiedzieli sie, że są już na miejscu.