poniedziałek, 25 czerwca 2012

ROZDZIAŁ 6.

Następnego dnia gdy Spencer weszła do kuchni zobaczyła swoją siostrę która trzymała Nate'a. Na jej twarzy czaił się smutek i rozpacz. Była bliska płaczu. Spencer wzięła z jej rąk braciszka.
- Jak tam z Liamem? - spytała przejęta. Blair usiadła na krześle i zaczęła płakać. - Nie rycz. - wywróciła oczami Spencer. - Idziemy do Stylesa.
- Po co?
- Żeby porozmawiać z Liamem.
- On pewnie nie będzie chciał ze mną gadać. - Blair na nowo wybuchła płaczem.
- To go do tego zmuszę. Przywiążę go do krzesła, zamknę w pokoju i nie wypuszczę aż cię nie wysłucha! - wybuchła. Po chwili już stały pod domem Harrego i pukały. Otworzył im prawowity właściciel. Ku ich zdziwieniu nie ucieszył się na ich widok.
- Wy. - powiedział tylko i stanął w drzwiach opierając się o framugę i zaplótł ręce na piersi.
- Jest Liam? - spytała grzecznie Spencer.
- Myślałem, że przyszłyście mnie przeprosić!
- Za co?! - wrzasnęły obie dziewczyny na raz.
- Nie ma Liama. - powiedział zdenerwowany Harry i już chciał zamknąć im drzwi przed nosem lecz lecz Spencer zatrzymała ich ręką.
- Jak to go nie ma?- spytała przejęta Blair.
- Nie ma. Nie wrócił. Wczoraj gdzieś polazł, nie było go na imprezie i teraz też go nie ma. Nie odbiera telefonów. W jego domu rodzinnym też go nie ma, dzwoniliśmy. Coś jeszcze? - mówił jak na spowiedzi.
Blair zaczęła płakać i tłumaczyć Harremu że nie chciała, aby tak wyszło. Jakby Harry mógł cofnąć czas.
- Za co chciałeś żebyśmy cię przeprosiły? - zainteresowała się Spencer.
- Zawiodłyście mnie. Liczyłem że to z wami ostro się nawalę a nie z Lou i Zaynem. Czułem się jak pedał! - mówił rozpaczony. Spencer chciała skomentować jego ostanie zdanie ale powstrzymała się. - Liczyłem na was. Myślałem, że przynajmniej wy mnie nie zawiedziecie. - ciągnął swoje żale. - A szczególnie ty, Blair!
- Ja?
- Tak. Obiecałaś że upijemy się w cztery dupy a nawet cię nie było. - Harry prawie płakał. - Zapomniałaś o moich urodzinach!
- Jak mogłam zapomnieć o twoich urodzinach, skoro rok temu dzień po nich dowiedziałam się, że mam młodszego brata! - wrzasnęła zdenerwowana Blair. Po chwili spojrzały na siebie ze Spencer zaniepokojone. - Co ja powiedziałam?!
- Urodziny Nate! - starsza siostra złapała się za głowę. Nawet nie spojrzały już na Harrego, tylko pobiegły prosto do swojego domu. Tam Blair zadzwoniła do Isabelle a Spencer pobiegła na górę do Matta który miał kaca po wczorajszej imprezie oraz do Juana Miguela i przypomniała im o urodzinach Nate. Juan Miguel zaczął rozpaczać że jest złym ojcem, a Matt i Maddie zeszli na dół. Po pocieszeniu ojczyma Spencer zeszłą z nim na dół.
- Mama powiedziała żebyśmy wzięły jej kartę kredytową i same coś przygotowały! - oburzyła się Blair. - Nic się nie przejmuje!
- Damy radę. - uśmiechnęła się jak zawsze uroczo Maddie. Wszyscy spojrzeli na nią z miną "żartujesz sobie?!"
- Ja i Matt pojedziemy po jakieś ozdoby i składniki żeby Spencer zrobiła coś dobrego... - zaczęła planować blondynka.
- Matt nie może jechać, ma kaca. - zaprotestował Juan Miguel.
- Pojadę ja, Maddie i Juan Miguel. - zarządziła Spencer. - Blair, ty zrobisz zaproszenia dla dzieci z sąsiedztwa, a potem rozdaj je. Matt... Ty dojdź do siebie do 16.00. Wtedy zaczynamy imprezę. Damy radę?!
- Damy radę!! - krzyknęli wszyscy, po czym zabrali się do roboty.
Blair wzięła laptopa i zaczęła projektować zaproszenia. Pozostali, oprócz Matta pojechali do centrum Londynu i rozdzielili się. Spencer poszła do spożywczaka i cukierni, Maddie po różne serpentyny, baloniki oraz czapeczki, a Juan Miguel po prezenty dla synka. Po dwóch godzinach byli z powrotem. Blair już rozniosła zaproszenia. Wszyscy zgodzili się przyjść. Spencer zamknęła się w kuchni planując menu. Pomyślała, że to bez sensu planować jedzenie dla dzieci w wieku 1-3 lat. Nie zapominając że na pewno przyjdzie także pare mam.
Zrobiła już prawie wszystko, a gdy spojrzała na zegarek była już 15. Mieli tylko godzinę. Weszła do ogrodu zobaczyć jak radzą sobie inni.
- Jak dobrze, że dziś taka piękna pogoda! Wczoraj przecież tak strasznie lało. - zagruchała Maddie, dmuchając balona. Cały ogród był kolorowy. Idealnie - pomyślała Spencer.
- A co to poprawiny dla mnie robicie? - zaśmiał się ktoś z sąsiedniego podwórka. Był to oczywiście Harry.
- Spadaj stąd Haroldzie, bo się dzieci wystraszą. - warknęła Blair.
- Jakie dzieci? Co wy przedszkole robicie? Nie chcę mieć za sąsiadów jakieś bachory!
- Nate ma urodziny, debilu. A my się śpieszymy, więc spadaj stąd! - wybuchła zdenerwowana Spencer.
- Jejciu, dziewczynki nie tak ostro, przecież biedny Haroldzik nic wam nie zrobił. - powiedział Juan.
- Wystarczy, że żyje. - burknęła Spence.
- Kto się czubi, ten się lubi. - zaśmiała się Maddie.
- Nie w tym przypadku. - mruknęła pod nosem Blair.
- Dobra nie ważne, o której zaczynamy imprezkę? - spytał Louis, który niespodziewanie znalazł się przy Hazzie. Stali tam także Zayn i szeroko uśmiechający się do Spencer Niall.
- O 16.00 zaczynamy. - uśmiechnął się Juan Miguel.
- Spoko. Wyrobimy się. - powiedział Zayn.
- Co to znaczy? - oburzyła się Spencer.
- Jak to co? Nate będzie miał wymarzone urodzinki, za 10 lat będzie wspominał że na jego roczku było One Direction. - powiedział dumny Louis.
- On nie będzie pamiętał roczku, głuptasie. - zaśmiała się Spencer.
- A na mnie to od razu byś mówiła że jestem głupim debilem, a do Lou tak łagodnie! - oburzył się Harry.
- No bo ty jesteś głupim debilem, a w dodatku jesteś Harry Styles. - warknęła Spencer.
- Dobra, skończcie te kłótnie, to jest żenujące. - powiedział Zayn.
- To jak, możemy wpaść? - odezwał się w końcu Niall.
- Chyba jako klauny. - powiedziała ironicznie Blair.
Cała czwórka spojrzała po sobie porozumiewająco, po czym poszli do domu Harrego.
- Co oni znowu kombinują? - spytała Spencer.
- Mam nadzieję że zamkną się w domu i zrobią niezagrażającą naszemu przyjęciu libację alkoholową.
Spencer poszła do kuchni dokończyć tort. Potem każdy przebrał się oraz małego Nate'a i zaczęły schodzić się mamy z dziećmi. Małolaty potrafiły chodzić więc biegały od piaskownicy do huśtawki, bawiły się prezentami jakie dały Nate'owi, a Juan Miguel zajmował się mamami.
Już po godzinie dzieciom zaczęło się nudzić. Siostry dopadły wyrzuty sumienia, że zapomniały o urodzinach braciszka i nie przygotowały należytego mu przyjęcia. Wtedy do ogrodu wpakowało czterech klaunów.
- Kto to do cholery? -spytała poirytowana Blair.
- Tylko nie mów mi, że to oni - powiedziała załamana Spencer.
Tak, to byli oni. Harry, Louis, Niall i Zayn. Przebrali się za klauny, wyglądali jak profesjonaliści. Weszli na małą scenkę, która przygotowali na karaoke. Oburzona Spencer ruszyła w ich stronę chciała ich wygonić ale na widok Nialla, który miał wielki, czerwony nos i wymalowaną twarz uśmiechnęła się, a gdy usłyszała piski i śmiechy dzieci postanowiła im zaufać.
- Mam nadzieję, że nie zniszczą urodzin Nate'owi. - mruknęła tylko do siostry.
Przez resztę popołudnia wszyscy wygłupiali się i śmiali. Do chłopaków dołączyli także Matt i Maddie oraz mamy i nawet Juan Miguel zaczął śpiewać. Bliźniaczki stały z boku i pękały ze śmiechu, lecz nagle Niall i Zayn wzięli ich na parkiet i zaczęli tańczyć taniec-połamaniec. Śmieli się z Louisa i Harrego, którzy zaczęli tańczyć przytulankę. Wszyscy bawili się, aż do momentu gdy dzieci zaczęły robić się senne. Koło godziny 21.00 Spencer żegnała ostatnie dziecko, a Blair wciąż wygłupiała się na scenie z Zaynem, Louisem i Harrym. Wydawało się, że choć na chwilę zapomniała o Liamie. Spencer oglądnęła się za siebie i zobaczyła uśmiechniętego Nialla, który siedział na ławce i zajadał resztki tortu. Zaczęła iść w jego stronę, a gdy on ją zauważył położył jedzenie i wstał, czekając jak do niego przyjdzie. Obydwoje patrzyli się na siebie z szerokim uśmiechem, gdy nagle przed Spencer stanął Louis.
- A mówiłaś, że popsujemy imprezkę,a tu wręcz przeciwnie! - zaczął przytulać ją chłopak.
- Masz rację, powinniście rzucić karierę muzyczną i zająć się tym zawodowo. - warknęła Spencer, patrząc na Nialla.
Chłopcy poszli do domu Harrego przebrać się, gdyby ktoś zobaczył ich w tych przebraniach trafili by na pierwsze strony gazet. Harry był przebrany za Królewnę Śnieżkę a Lou za jej Księcia. Zayn za Króliczka Playboy'a, a Niall za Klauna z McDonald's. Dziewczyny usiadły na tarasie. Spencer zauważyła, że Blair znowu się rozkleja.
- Blair, co jest? - spytała zatroskana siostra.
- No bo Liam... - powiedziała łamiącym się głosem, po czym schowała twarz w rękach. Spencer podeszła do niej i przytuliła ją mocno.
- Będzie dobrze, przecież nie zginął na zawsze, pogodzicie się i znowu będziesz szczęśliwa. - zaczęła ją pocieszać. Przytuliła ją mocniej, a ta schowała głowę w ramieniu siostry. Obydwie poczuły się skrępowane. Siedziały wtulone, gdy usłyszały głośny śmiech Louisa, więc szybko odsunęły się od siebie.
- Widziałem to. - zaśmiał się Lou. - Ja też chcę! - powiedział, po czym przytulił się do młodszej siostry.
- A teraz Spencer nie ma nikogo do przytulania, to ja się nią zajmę. - uśmiechnął się Zayn podnosząc jedną brew. Niall odepchnął go i szybko pobiegł do Spencer przytulając ją.
- Idź do Harrego. - warknął do przyjaciela.
- A co ty taka smutna? - spytał Louis ocierając łzy Blair. - Przy Louisie Tomlinsonie nie można być smutnym! - zaczął ją łaskotać.
- Przestań Louis, już nie będę smutna! - wydusiła Blair, podczas gdy ten nie przestawał jej gilgotać.
- Nie wierzę ci. Uśmiechnij się ładnie do Tomlinsona. - powtarzał męcząc Blair.
- Louis nie wytrzymam, zrobię co chcesz, tylko przestań! - powiedziała, nie mogąc przestać się śmiać.
- Powiedz że Louis to najmądrzejszy, najśmieszniejszy, najmilszy, najseksowniejszy i najprzystojniejszy... - zaczął wymieniać.
- Dobra! Jesteś najmądrzejszy, najśmieszniejszy... - zaczęła powtarzać, leżąc mu na kolanach.
- Przepraszam, że przeszkadzam, chciałem tylko klucze do domu i spadam, nie będę wam przeszkadzać. - powiedział Liam, próbując nie patrzeć w stronę Blair.
- Liam, to nie tak jak myślisz! - powiedziała, odskakując od Louisa dziewczyna.
- To zawsze jest nie tak jak myślę, Spen... - zaczął, lecz przerwał patrząc na drugą siostrę siedzącą wtuloną w Nialla.
- Mogę ci wszystko wytłumaczyć. - powiedziała, podchodząc bliżej.
- Nie wiem czy chcę tego słuchać.
- Liam ja ją tylko łaskotałem. Chciałem żeby się uśmiechnęła. - wytłumaczył Louis.
- Nie musicie mi się tłumaczyć. - burknął chłopak.
- A gdzie ty do cholery byłeś? - ocknął się Zayn.
- Nie twoja sprawa. - odpyskował, co nie było w jego zwyczaju.
- Martwiłam się. - powiedziała Blair, łapiąc Liama za rękę i patrząc na niego błagalnie. Cieszyła się, że go widzi, ale czuła głęboki ból w sercu, gdy widziała, że nie patrzy się na nią tak jak dawniej.
- Idź do Louisa, Nialla albo jeszcze innej twojej zabawki i się pociesz, dziwko. - szepnął jej do ucha, pochylając się nad nią.
Blair szybko odsunęła się od niego. Te słowa zraniły ją jak nigdy. Liam także poczuł się głupio, chciał przeprosić, lecz dziewczyna przyłożyła mu z liścia, po czym wbiegła do swojego domu. Chciał pobiec za nią, ale to uraziłoby jego dumę.
- Coś ty jej powiedział?! - rzucił się na niego Harry.
- Najgorsze co kiedykolwiek powiedziałem. - stwierdził smutno, po czym wyrwał z rąk Harrego klucz i także odszedł.
- Zakład, że za tydzień się pogodzą? - wtrącił optymistycznie Lou.
- O sto dolców. - wystawił rękę Zayn.
- O dwie pizze! - zaśmiał się Niall.
- Jesteście niemożliwi. - Spencer odsunęła się od blondyna i pobiegła do domu za Blair.
- Dzięki. - warknął zdenerwowany Niall, robiąc minę obrażonego dzieciaka. - Popsuliście mi randkę.
Pozostali chłopacy wybuchli śmiechem.
____________________________________
Ojej. Przepraszamy. Już prawie miesiąc nie dodajemy rozdziału :( jesteśmy okropne! Ale to przez szkołę, trzeba było poprawiać oceny, chyba rozumiecie ;)) Ale udało się! Obie mamy paski hehe :)) A jak tam u was ze świadectwami??

piątek, 8 czerwca 2012

ROZDZIAŁ 5.


Blair wstała rano w wyjątkowo dobrym humorze. Schodząc po schodach usłyszała krzątającą się po kuchni siostrę. Pewnie już gotuje mi śniadanie - pomyślała.
- Joł Mikaelson! - wyskoczyła w rozczochranych włosach i w piżamie. Siostra spojrzała na nią chłodno.
- Masz grzanki. - powiedziała tylko.
- Grzanki?! Ja wolę naleśniki. - zażartowała Blair.
- Nie grymaś, jedź.
Podczas spożywania śniadania Blair ciągle nawijała jakieś żarty, które śmieszyły tylko ją.
- Dobrze się czujesz? - spytała Spencer.
- Tak, a dlaczego pytasz?
- Bo zmywasz po sobie naczynia, przecież nigdy tego nie robisz!
- Bo dzisiaj to się stanie. - powiedziała tajemniczo.
- Co takiego?!
- Powiem wszystko Liamowi! - krzyknęła radośnie Blair.
- Brawo! Dobra decyzja. - Spencer także się cieszyła.
- Boję się trochę, ale coś czuję, że zrozumie i nie będzie się gniewał.
- Też tak myślę, Liam jest spoko. A co się wczoraj wydarzyło, że chcesz mu powiedzieć?
- Byliśmy na randce!! - krzyknęła.
- I jak było?
- Cudownie! Byliśmy w Wesołym Miasteczku. Było tak romantycznie... - opowiadała rozmarzona. - A właśnie! Kim jest Lou i Niall?! Liam się o nich pytał, a ja nie miałam bladego pojęcia kim oni są.
Spencer opowiedziała siostrze o Louisie, że bardzo go lubi, oraz o nachalnym Niallu, z którym spędziła wczoraj uroczy dzień. Nagle zauważyły, że pod ich domem stoi żółty pojazd, czyli autobus szkolny. Spencer była już od dawna gotowa, a Blair siedziała w piżamie, więc jak głupia biegała po całym domu ubierając się.

Blair siedziała na matematyce w ostatniej ławce wraz ze swoim przyjacielem Ianem i jak zwykle nie myślała nad tematem lekcji. Do głowy przychodziły jej wspomnienia z wczoraj, podparła się łokciem o ławkę, zamknęła oczy i planowała w jaki sposób powie Liamowi prawdę. Nawet nie zauważyła, że mówi wszystko na głos.
- Kocham cię Liam, przepraszam, nie chciałam żeby to tak wyszło... - powtarzała.
- Bardzo interesujące, Mikaelson, ale może pochwalisz się wszystkim umiejętnością rozwiązania tego równania. - powiedziała nauczycielka, wskazując na tablicę.
- Ale ja nie umiem! - pisnęła zawstydzona Blair.
- Spencer rozwiązała je bez problemu.
- Ale ja nie jestem Spencer. - powiedziała oburzona dziewczyna. Nienawidziła, gdy ktoś porównywał ją do siostry.
- Powinnaś brać z niej przykład. - stwierdziła nauczycielka, wracając do tematu lekcji.
- Blair, kocham cię, wiesz?! - powiedział Ian śmiejąc się w niebo głosy.
- Z czego się śmiejesz?
- Kocham cię Liam, tak strasznie cię przepraszam!! - naśmiewał się z niej chłopak.
- Myślałam, że jesteś obrażony za wczoraj, że cię wystawiłam..
- Widziałem, jak z nim szłaś... Wyglądaliście na szczęśliwych. Życzę wam szczęścia... - uśmiechnął się przyjaciel.
Blair uśmiechnęła się szeroko do Iana i zaczęła opowiadać o tym, ze Liam myśli, że Blair to Spencer.

Dochodziła już 20. Blair i Spencer jak zwykle były niegotowe na czas. Szybko zbierały się na urodziny do Harrego, zastanawiając się jak mogły się zgodzić na to wszystko. Blair ubrała się w elegancką, czarną koronkową sukienkę pożyczoną od siostry. Wyglądałaby jak nie ona, gdyby nie ubrała czerwonych trampek. Wtedy z pokoju wyszła Spencer, która spojrzała na siostrę ze zdziwieniem.
- Nie skomentuję twojego ubioru. - rzuciła tylko i przeglądnęła się w lustrze. Ubrała się zwyczajnie w białą koszulę oraz czarne rurki, a na nogi założyła ulubione szpilki z platformą.
- Chodźmy już. - ponaglił ich Matt, trzymając w objęciach swoją dziewczynę, Maddie.
- Wow, Blair nie poznaję cię! - zagruchała dziewczyna brata. - Spencer, wyglądasz zjawiskowo! - zaśmiała się jak to zawsze miała w zwyczaju.
Wszyscy udali się prosto do domu sąsiada. Otworzył im solenizant. Przytulili się z Mattem jak starzy kumple, po czym brat wręczył mu Jacka Daniells'a.
- Oo, dwie Spencer? - spytał, patrząc na Blair z pożądaniem. - Wiewióreczko, wyglądasz sexy.
- Zamknij paszczę, palancie. Gdzie się gapisz?! - oburzyła się, obciągając sukienkę.
Wtedy podszedł do nich Louis.
- O, Spencer! I... Spencer? - spytał zdziwiony patrząc raz na jedną, raz na drugą.
- Lou, to Blair. Opowiadałam ci przecież o niej. - zaśmiała się Spencer.
- A, to ta co skradła serce Liamowi! - zaśmiał się chłopak, a Blair zarumieniła się.
- Zaraz, zaraz, a gdzie macie prezenty dla mnie? - spytał Harry, poruszając zabawnie brwiami.
- Powinieneś się cieszyć, że my tu w ogóle przyszłyśmy! - oburzyła się Blair.
- Właśnie, my jesteśmy prezentami! - zaśmiała się Spencer, pchając się wgłąb domu.
- Pójdę poszukać Liama! - krzyknęła Blair próbując przekrzyczeć muzykę.
- Powodzenia! - pomachała jej Spence. Louis i Harry podeszli z dwóch stron, wystawiając łokcie, aby ta się ich złapała, po czym poszli tańczyć.

Blair stała pod schodami, czekając, aż Liam po nich zejdzie. Nagle poczuła czyjeś dłonie na swoich biodrach.
- Choć za mną. - szepnął jej do ucha. Dziewczyna posłuchała go i po chwili znaleźli się w kuchni.
- Liam, muszę ci coś powiedzieć... - zaczęła zdenerwowana Blair.
- Ja pierwszy. - uśmiechnął się chłopak. - Pięknie wyglądasz... - stwierdził, patrząc na jej trampki.
- Liam, ale to ważne! - przerwała mu.
- Od wczoraj nie mogę przestać o tobie myśleć. - mówił, nie zwracając uwagi na jej protesty. - Nie spałem całą noc, bo przed oczami miałem twój uśmiech...
- Liam, posłuchaj mnie. Muszę ci powiedzieć coś naprawdę bardzo ważnego...
Chłopak położył palec na jej ustach.
- Ja chyba... - powiedział przyciszonym głosem, po czym pogładził jej policzek. Zbliżył jego usta do niej, lecz usłyszeli głośne śmiechy Harrego i Louisa. Liam spojrzał w stronę przyjaciół i wtedy zobaczył prawdziwą Spencer. Spojrzał jeszcze raz na Blair, a potem znów na jej siostrę.
Wtedy z lodówki wyszedł Niall, lecz to nikogo nie zdziwiło.
- Liam, właśnie to chciałam ci powiedzieć... - zaczęła Blair, ściskając mocno rękę chłopaka, lecz on wyrwał ja.
- Jak mogłem być taki głupi... - powiedział do siebie Liam.
- Stary, ona właśnie chciała ci wyznać prawdę! - obronił swoją sąsiadkę Harry.
- Wiedziałeś?! - wrzasnął, patrząc rozzłoszczony na Louisa i Harrego. Pokiwał głową, po czym wybiegł z pomieszczenia, trącając mocno obu.
- Ale jazda, dwie Spencer! - zaśmiał się Niall trzymając kiełbasę w ręce.
- Liam, zaczekaj! - zapłakana Blair wybiegł za nim.
- Zaraz, zaraz, jak to dwie Spencer?! - wrzasnął zdziwiony blondyn. Spojrzał oburzony na dziewczynę, po czym wziął tylko jeszcze czipsy ze stołu i także udał się do wyjścia. Chciał potrącić Louisa ramieniem, ale nie udało mu się i kilka czipsów wyleciało mu z miski.
- Ale się porobiło... - mruknął cicho Harry.
- To co teraz robimy? - spytał Lou próbując udawać zaniepokojonego.
- Nie będziemy niszczyć ci 18-nastni, Styles. - powiedziała zamyślona Spencer. - Idziemy się bawić. - uśmiechnęła się od niechcenia, a chłopcy od razu zaczęli się cieszyć. Wyszli na parkiet, gdzie Zayn już tańczył w otoczeniu pięknych foczek.
Natomiast Blair wyszła na zewnątrz za Liamem.
- Zaczekaj!! - krzyczała, próbując go dogonić. Na polu kropiło, lecz na niebie tliły się ciemne, deszczowe chmury.
- Po co?! - Liam zatrzymał się gwałtownie.
- Chciałam ci wytłumaczyć!! - mówiła Blair przez łzy.
- Nie ma co tłumaczyć, przecież wszystko już wiem!
- Ale nie wiesz! To nie stało się specjalnie...
- Myślałem, że jesteś inna. Okazuje się, że w ogóle cie nie znam!
- Nieprawda!
Liam podszedł bliżej do dziewczyny.
- Dobrze się bawiłaś? - spytał ostro, próbując zachować spokój. Wtedy zaczął padać zimny, ulewny deszcz. - Jak byliśmy razem, to było cudownie. Zawsze przy tobie czułem się dobrze, uwielbiałem powodować uśmiech na twojej twarzy... - mówił, a po jego twarzy zaczęły spływać pojedyncze łzy. - Było jak w śnie... Ale w końcu się obudziłem, a ty byłaś tylko piękną pomyłką. - zacytował piosenkę, którą niedawno napisali wraz z chłopakami.
- Liam, nie mów tak... - mówiła przez płacz.
- W ogóle nie znam dziewczyny, w której się zakochałem. - przerwał na chwilę, wycierając jej łzy z twarzy. - Po co płaczesz?! Przecież byłem dla ciebie tylko zabawką. - wrzasnął. - Ale zabawa się skończyła. - powiedział, po czym zaczął odchodzić, lecz po chwili wrócił się. - Mam do ciebie jeszcze tylko jedno pytanie... Czy to z tobą spędziłem te wszystkie cudowne chwile?
- Tak, to byłam ja... - mówiła Blair płacząc.
- Idź do środka, bo zmokniesz. - powiedział tylko po czym odszedł, a dziewczyna nie miała siły biegnąc za nim. Upadła na środku ulicy, ciągle płacząc. Wciąż wołała, aby Liam został, ale po nim nie było już ani śladu, więc wróciła do swojego domu.

Resztę wieczoru, a właściwie nocy Spencer spędziła z Harrym i Louisem. Wciąż podawała im coraz więcej alkoholu, aby odciągać ich od głupich pomysłów. Raz wymyślili, aby Lou i Spencer pili na czas. Potem chcieli wrzucić dziewczynę do jej basenu, bo nie chciała już więcej pić. W końcu wymyślili, żeby cała trójka rozebrała się i tańczyła na parkiecie nago. Każdy pomysł był coraz głupszy, a chłopcy coraz bardziej upici. W końcu obydwaj wyszli na środek parkietu tańcząc razem przytulankę. Spencer obejrzała się dookoła i wśród tańczących ludzi zobaczyła Nialla. Tańczył on z grupką puszczalskich dziewczyn ze szkoły. Miał niewyraźne spojrzenie i był strasznie nawalony.
- Niall, pójdziesz ze mną. – powiedziała Spencer, ciągnąc go w stronę kuchni. Chłopak nie miał siły protestować. Gdy weszli do pustego pomieszczenia usadziła go na krześle i zabrała z ręki piwo.
- Musimy pogadać. – stwierdziła.
Wtedy blondyn uśmiechnął się szeroko.
- Spencer to ty?! Spencer moja ukochana! – krzyknął, przytulając dziewczynę mocno do siebie, lecz ona wyrwała się z jego objęć.
- Pijany jesteś!
- Ja?! – spytał oburzony.
- Nie, ja! – westchnęła. – Zaraz, zaraz… Nie jesteś na mnie zły? – spytała po chwili zdziwiona.
- Po co?! – spytał także zdziwiony chłopak.
- Dlaczego, jak już. – zaśmiała się Spencer. – No jak to… Dzisiaj przecież… - zaczęła zawstydzona. – Ta cała akcja z Liamem i Blair…
Chłopak walnął się w czoło tak mocno, ze zaczął płakać. Spencer pomyślała, że jest taki nawalony, że dziś nie idzie z nim rozmawiać, więc pomogła mu wstać i zaprowadziła do jego pokoju na piętrze. Idąc minęli tańczących Harrego i Louisa, do których dołączył także Zayn. Nigdzie nie było widać Blair i Liama. Spencer miała nadzieję, że dogadają się jakoś.
- Nie chcę spać, imprezka jest! – zaprotestował blondyn, gdy dziewczyna położyła go na łóżku.
- Nie dyskutuj, śpij.
- To opowiedz mi bajkę!
- Idź spać, Niall. – powiedziała rozbawiona, siadając na brzegu wielkiego łoża.
Chwilę nie odzywali się, była słychać tylko głośną muzykę z dołu i głosy imprezowiczów. Nagle jednak Niall usiadł prosto.
- Nie jestem na ciebie zły. – stwierdził.
- Naprawdę?
- Nie. – zaczął gwałtownie kiwać głową. – Nie, nie, nie, nie, nie…
- Dobrze, zrozumiała.. – zaśmiała się dziewczyna uspokajając go.
- Na ciebie nie umiem się długo gniewać.
- Och…
- Jak widziałem, że Liam przytula się do Spencer, to nawet nie byłem zazdrosny. Wiedziałem, że to nie była moja Spencer, tylko ty…
- Tylko kto? – spytała zdziwiona.
- Tylko ty, ta druga, zła Spencer.
A więc Niall myślał, że Spencer to Blair. Dziewczyna zaśmiała się cicho.
- Ja tak bardzo lubię moją Spence. Ona jest taka fajna, wiesz?
- Niall, ja jestem Spencer!
- Ciii! – położył jej palec na ustach. – Nie kłam mnie, wiem swoje. Powiem ci coś jeszcze, ale nie możesz powiedzieć tego Spence! – mówił przyciszonym głosem, jakby chciał wyjawić jej jakąś tajemnicę. – Ja to się cieszę, że tak to wyszło. Myślałem, że ona jest taka całkiem grzeczna dziewczynka, atu proszę! – zaśmiał się. – Powiem ci coś jeszcze… Ja ją tak bardzo lubię! Ona jest taka mądra, i fajna, i nawet dobra, tak, ona jest dobra mimo wszystko. I najpiękniejsza na świecie!
- Przesadzasz… - dziewczyna uśmiechnęła się do siebie.
- Wcale nie! Ona jest jak ciasto czekoladowe z czekoladą polane polewą czekoladową! – powiedział przejęty, lecz po chwili westchnął zmartwiony. – Szkoda tylko, że ona mnie tak nie lubi…
- Lubi cię. – powiedziała Spencer, kładąc gorącą głowę chłopaka na swoim ramieniu. – Ona też cię lubi. -  Niall już chciał zaprotestować, ale szybko musiał wyjść do łazienki. Negatywne skutki spożywania alkoholu…
Spencer pomyślała, że Niall już sobie poradzi. Chciała wyjść już do swojego domu. Oczywiście nie obeszło się bez protestów Harrego, Louisa oraz Zayna, ale udało jej się. Po niecałych pięciu minutach była już u siebie i udała się na górę, gdzie słychać było płacz Blair.

________________________
5 :)) chciałyśmy, żeby był romantyczny, ale chyba nam nie wyszło ;))
pozdrawiamy tych, którzy nas czytają. Jesteście naszą motywacją, nawet nie wiecie jak się podniecamy każdym jednym komentarzem!! ;**

poniedziałek, 4 czerwca 2012

ROZDZIAŁ 4.

Minął tydzień, a kłopotliwi sąsiedzi wyjechali na ten czas do Szwecji, z powodów zawodowych, jak określał to Harry.
Jak zazwyczaj rano, Spencer poszła biegać. Ubrała swoje granatowe dresy, włosy związała w koński ogon, a do ręki wzięła butelkę wody. Wyszła przed dom. Do uszu włożyła słuchawki i pobiegła przed siebie.
Przebiegła niecałe sto metrów, gdy zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak. Przez piosenki wydobywające się ze słuchawek słyszała jakieś jęki za sobą, a potem człapanie butów. Nie odwróciła się za siebie tylko przyspieszyła.
- Spencer! - usłyszała czyjś krzyk. Odwróciła głowę.
- Niall. - powiedziała zrezygnowana. - No tak.
Chłopak biegł za nią sapiąc i pocąc się. Wyglądał, jakby konał.
- Proszę, stój! Już nie mogę! - błagał, lecz dziewczyna nic sobie z tego nie robiła. W końcu Niall upadł zmęczony na kolana. Wtedy Spencer stanęła i podeszła do niego, nie była w ogóle zmęczona. Stanęła nad nim i zaplotła ręce na piersi.
- Mieliście być w Szwecji. - powiedziała ostro.
- Wróciliśmy... Wczoraj... Wieczorem... - sapał Niall.
- Po co w ogóle poszedłeś biegać?!
- Bo Harry powiedział, że ty zawsze rano biegasz. - blondyn wstał na równe nogi. - Chciałem porozmawiać i...
- Nic z tego. - przerwała mu Spencer.
- Nie chcę zaprosić cię na randkę! To znaczy chcę, ale nie teraz. Teraz chcę cię do siebie przekonać. - uśmiechnął się zadowolony.
- Życzę powodzenia. - mruknęła i pobiegła dalej. Chłopak zaczął znowu jęczeć, więc zwolniła.
- Dzięki. - uśmiechnął się Niall, który teraz biegł obok niej. - No więc jak spędziłaś ten tydzień beze mnie?
- Zwyczajnie. Nudno było... - stwierdziła.
- Bo nas nie było! - zaśmiał się głośno, ale gdy zobaczył minę Spencer od razu spoważniał. - Tak, tak... - odchrząknął. - A jak w szkole?
- Spokojnie. Bez Harryego... Mogłoby tak być zawsze. - powiedziała z błogim uśmiechem na ustach. - A ty? - spytała po chwili. - Nie chodzisz już do szkoły?
- Nie, nie mam zamiaru tam wracać. - skrzywił się.
- Dlaczego? Nie myślisz o college'u?
- Choćbym nawet myślał... I tak by mnie nie przyjęli.
- Dlaczego? - spytała cicho śmiejąc się. Po raz pierwszy czuła się dobrze w towarzystwie Nialla.
- E tam...
- No powiedz! - teraz zaśmiała się głośno. Chłopak uśmiechnął się do siebie szeroko. Czuł się taki dumny, że wywołał uśmiech na jej twarzy.
- Po prostu nie zdałem szkoły. - powiedział w końcu obojętnie.
Spencer stanęła w miejscu.
- Nie biegniesz? - spytał Niall lekko zdyszany.
- Dlaczego nie zdałeś szkoły? - spytała Spencer przejęta. Co jak co, ale szkoła była jej słabym punktem.
Niall wzruszył ramionami.
- Nie zdałem egzaminu...
- Dlaczego?! - przerwała mu.
- Nie uczyłem się. Nie byłem typem kujona... - spojrzał uważnie na Spencer. - Bez obrazy.
Dziewczyna zdenerwowała się. Spojrzała na Nialla jakby był jakimś niżej postawionym śmieciem.
- O co chodzi? - spytał zdziwiony chłopak.
Spencer pokiwała głową z miną, jakby go żałowała. Zaczęła szybko biec przed siebie, jakby przed kimś zaczęła uciekać.
- Spence? - spytał chłopak. - Spencer, zaczekaj! - próbował ją dogonić, ale ona miała wyrobioną świetną kondycję, w przeciwieństwie do niego, więc zostawiła go daleko w tyle.


W szkole jak zawsze Spencer była bardzo zajęta. Latała od nauczyciela do nauczyciela, od klasy do klasy, zajmując się sprawami szkoły. W końcu nastąpiła długa przerwa na lunch, na której Spence zawsze miała wolne. Poszła na stołówkę do stolika, gdzie zawsze siedziała jej paczka "stylowych kujonów". Nazywano ich tak, ponieważ każde z nich dobrze się uczyło, ale pochodziło z bogatych rodzin i byli piękni i nikt nie odważył się z nich śmiać. W sumie to większość dzieciaków po prostu się ich bała, choć tylko Spencer czasami potrafiła być niemiła. Scott i Jake dobrze dogadywali się z innymi, a Eleanor i Lisa były wręcz przesłodkie.
Idąc przez stołówkę Spencer minęła stolik z bandą jej siostry. Wszyscy chłopcy mieli luźne koszulki i spodenki, a na głowach czapki z daszkiem. Byli nawet przystojni, ale całkiem nie w stylu starszej bliźniaczki. Jak zwykle w środku siedział Blair, która w sumie była bardzo podobnie do nich ubrana, a poza tym była dziewczyną. Obydwie spojrzały tylko na siebie obojętnie, nie odzywając się do siebie nawet. W końcu Spencer doszła do swojego miejsca.
- Spencer! - pisnęła Lisa na przywitanie. - Jak myślisz, mogę tak po prostu podejść do Harrego Stylesa i poprosić o autograf? - spytała podekscytowana, trzymając w ręce zdjęcie chłopaków z 1D.
Spencer wywróciła oczami.
- Proszę cię, Lis! Ty też?
- Co w tym dziwnego? Może niedługo ten autograf będzie warty kupę kasy? - zaśmiał się Jake.
- Ja nie wzięłabym go nawet za darmo. - mruknęła Spencer, siadając obok Scotta i Eleanor. Potem zaczęli rozmawiać o szkole, sprawdzianach itp. Zazwyczaj to o tym właśnie rozmawiali. Nie mówili nigdy nic o sobie, o swoich uczuciach. Pewnie dlatego nigdy nie nazwali siebie przyjaciółmi.
Nagle do ich stolika podszedł dyrektor szkoły prosząc Spencer na słówko. Poprosił ją, aby zaniosła jakieś papiery do pana Tannera, ich wuefisty.
Dziewczyna udała się na salę gimnastyczną, lecz nie było go tam. Wracając Spencer weszła do szatni chłopców, gdyż nauczyciel często tam dyżurował. Gdy weszła, kilku chłopców właśnie wyszło spod prysznica w samym ręczniku. Dziewczyna przeprosiła i spytała ich o trenera Tannera, lecz nie było go także i tutaj. Spencer odwróciła się do wyjścia.
- Harry! - pisnęła, gdy zderzyła się z nim. Chłopak stał tuż za nią i kiedy się odwróciła, wpadła na niego.
- Zastanawia mnie, co moja ulubiona sąsiadka robi w szatni pełnej półnagich mężczyzn... - uśmiechnął się cwano.
- Nie twój interes. - Spencer chciała go ominąć, lecz ten zablokował jej drogę swoim ciałem. Warto dodać, że jak większość chłopców miał tylko ręcznik upasany na biodrach.
- Puść mnie.
- Nie tak szybko. - powiedziała z bananem na gębie. - Pierwsze musisz mi coś obiecać.
- Spadaj, Haroldzie Stylesie!
Kilka chłopców zaśmiało się cicho.
- Czyli nie chcesz stąd wyjść?
- Wyjdę i tak. Tylko tracimy czas.
- Nie sądzę.
Przez chwilę stali w ciszy. Spencer spojrzała na klatkę piersiową Harrego. Była całkiem, całkiem...
Chłopak tylko zaśmiał się pod nosem.
 - Czego chcesz? - spytała - spytała w końcu dziewczyna.
- Przyjdziesz na moją 18? - spytał z miną zadowolonego dzieciaka.
- Mowy nie ma!
- No Spencer! - przeciągnął litery. - Proszę! Inaczej nie puszczę cię.
- No dobra. - mruknęła cicho, poddając się.
Harry przytulił ją mocno, mówiąc jak będzie fajnie oraz co chce dostać. Dziewczyna chciała wydostać się z jego objęć, ale Harry był zbyt silny.
- A co tu się dzieje? - spytał rozbawiony nauczyciel, który właśnie wszedł do szatni. Harry zaczął go przytulać.
- Spencer zgodziła się przyjść na moje urodziny! - krzyczał.
- Pohamuj emocje, Styles! - powiedział poważnie trener.
- Przepraszam pana! Ale teraz to będzie świetnie! Obydwie bliźniaczki przyjdą! To będzie najlepsza osiemnastka w moim życiu!
- Jedyna osiemnastka w twoim życiu, pacanie. - warknęła Spencer. Nauczyciel zaśmiał się.
- A wy nadal pokłóceni?
- Pracuję nad tym. - uśmiechnął się Harry.
Spencer wręczyła trenerowi papiery od dyrektora, po czym wyszła z szatni chłopaków wściekła na Harrego, pana Tannera oraz siebie samą.


- Spencer! - usłyszała Blair i gdy zobaczyła że to Liam o mało co nie wypadła przez okno, gdyż właśnie myła szyby.
Szybko zbiegła ze schodów krzycząc:
- Wróciliście!
A gdy już znalazła się blisko niego rzuciła się mu w ramiona. Po chwili skrępowana odeszła od niego i przeprosiła.
- Możesz częściej to robić. - uśmiechnął się Liam. - Tęskniłaś?
- Na pewno nie za Harrym. - skrzywiła się.
- A Niall? - spytał z udawaną obojętnością. - Ciągle o tobie mówił, nie szło zwytrzymać.
- Niall? - spytała zdziwiona. - Ach no tak. - powiedziała po chwili zastanowienia. Stwierdziła, że skoro Spencer się nim zadaje więc pewnie jest mądry. - Niall jest taki inteligentny... - zadumała.
- Niall? Inteligentny? - śmiał się Liam.
- Śmieszna jestem, no nie? - uśmiechnęła się zakłopotana.
- A Lou? - spytał po chwili Liam. - Też się tobą zachwyca.
- Miły chłopak. - stwierdziła, w głębi duszy zastanawiając się "Kim do cholery jest Lou?".
- Ach, to dobrze. - przerwał na chwilę. - A za mną?
- Za tobą najbardziej. - spuściła wzrok.
Liam uśmiechnął się dumny.
- Słyszałem, że nie chcesz umówić się z Niallem.
- A co? Jesteś zazdrosny? - zażartowała.
- Tak. - powiedział z poważną miną.
Dziewczyna zaśmiała się zakłopotana.
- A może... Chciałabyś... - zaczął chłopak. - No wiesz... Może... Nie dzisiaj... Ale może jednak... No wiesz... Chciałabyś może... Kiedyś... - jąkał się zmieszany chłopak. W końcu nabrał powietrza do płuc. - Może nadrobimy ten tydzień? Mówiłaś, że tęskniłaś. Więc może jednak byś chciała... - przerwał na chwilę. - Dobra, zapomnij. - powiedział zrezygnowany.
- Chętnie. - powiedziała rozbawiona.
- Naprawdę? - spytał podekscytowany i zdziwiony.
- Liam, myślałam że nigdy mnie o to nie spytasz. - powiedziała.
- Moze dzisiaj? - spytał podekscytowany.
- Dzisiaj, no nie wiem, nie wiem... - zastanawiała się Blair. Przypomniała sobie o Ianie z którym umówiła się na deskorolkę. Na pewno się nie obrazi, zrozumie. Przecież to mój przyjaciel. - pomyślała.
- Jeśli dzisiaj ci nie pasuje, może jutro? Ja sie dostosuję. - powiedział. - Tylko nie zmieniaj zdania. - dodał.
- Dobrze, niech będzie dzisiaj. - powiedziała opanowana, lecz w głębi duszy skakała z radości.
- Jest! - krzyknął Liam po czym się speszył.
- A mogę wiedzieć dokąd mnie zabierasz?
- Tajemnica. - powiedział, zastanawiając się gdzie może ją zabrać.
- Tylko nie mów że na golfa, bo nie umiem grać.
- Nie martw się, nie biorę cię na pole golfowe. - powiedział śmiejąc się. - Do zobaczenia o 19? - spytał.
- Będzie o 19. Do zobaczenia. - odparła.


Spencer wysiadła z dużego, żółtego autobusu szkolnego, po czym udała się w stronę domu. Wparowała głodna do kuchni.
- Znowu ty? - spytała znudzona. W pomieszczeniu stał Niall.
- Mi także miło cię widzieć, Spence! - zaśmiał się.
- Kto tym razem cię tu wpuścił?
- Ten miły pan... - w tym momencie do kuchni przyszedł Juan Miguel. - O! Właśnie on.
- Cześć, Spence! - przywitał ją ojczym. - Masz bardzo miłego kolegę. Można sobie z nim pogadać, i to nawet w ojczystym języku! - powiedział uradowany Juan.
Spencer puściła mu pytające spojrzenie.
- Niall umie mówić po portugalsku. - wytłumaczył mężczyzna, klepiąc blondyna po ramieniu. - I to nawet lepiej od ciebie. - dodał.
- Nie wierzę. - dziewczyna wytrzeszczyła oczy.
Juan i Niall zaczęli rozmawiać w portugalskim języku, lecz Spencer nie rozumiała ani słowa. Potem Ojczym pożegnał się z nimi i wyszedł z kuchni do Nate'a, który zaczął płakać.
- Nie mówiłeś, że tak biegle mówisz po portugalsku. - zagadała dziewczyna.
- Nie tylko. - uśmiechnął się Niall. - Umiem także włoski, francuski i hiszpański. Jestem niezły w językach obcych.
- To może mnie trochę poduczysz? - uśmiechnęła się Spencer.
- Jasne. Za to ty nauczysz mnie chemii, fizyki, matematyki... - zaczął wymieniać.
Obydwoje zaśmiali się. Wydawało się, że zapomniała już o poranku.
- Dlaczego rano obraziłaś się? - spytał jednak Niall.
- Musimy do tego wracać? - westchnęła. - Ja naprawdę nie lubię zadawać się z takimi dzieciakami jak ty. Oblewają szkołę, nic nie myśląc o przyszłości i myślą, że są fajni.
- Wcale tak o sobie nie myślę. - zaprotestował blondyn. - W ogóle mnie nie znasz.
- Chyba masz rację.
Po chwili milczenia Niall uśmiechnął się szeroko.
- A może chcesz mnie poznać? - poruszył zabawnie brwiami. - Co powiesz na "Dzień z Niallerem Horanem"? - spytał dumnie.
- To znaczy?
- Robimy wszystko po mojemu. Opowiem ci o sobie, żebyś wiedziała jaki jestem naprawdę.
Spencer wzruszyła ramionami.
- W sumie to co mi szkodzi.
- To świetnie! - ucieszył się Niall. - Zbieraj się!
- Dokąd?
- Na obiad, na miasto. Wezmę cię do najlepszej restauracji pod słońcem!
- Niall, nie pójdę z tobą na randkę!
- To nie będzie randka! Tylko wspólny obiad!
Mimo argumentów blondyna dziewczyna nie zgodziła się na żadne wypady na miasto. Zostali w domu Spencer i zaczęli robić spaghetti. Niall ugotował cały zapas makaronu Mikaelsonów.
- Przyjdzie ktoś jeszcze? - spytała zdziwiona dziewczyna.
- Nie, dlaczego?
- Bo gotujesz tyle makaronu...
- To dla nas oboje. - uśmiechnął sie Niall. - No co? To ma być dzień z Niallem, a ja sobie lubię pojeść.
Spence zjadła całe dwie porcje,a Niall sześć i jeszcze było mu mało. Przy okazji opowiadał o swojej rodzinie i domu w Irlandii.
- To co teraz będziemy robić? - spytała dziewczyna podczas zmywania naczyń.
- A na co masz ochotę?
- Na to, co Niall, przecież to jego dzień.
Chłopak uśmiechnął sie. Kazał jej zbierać się na kort tenisowy.
- Widziałem twoje puchary w salonie. Ciekawe, czy na prawdę jesteś taka dobra. - uśmiechnął się wyzywająco. Zamówili taksówkę i niedługo potem byli na korcie. Okazało się, że Niall wcale nie był taki cienki w tę grę, choć i tak nie miał szans ze Spencer. 
- Jest coś z czego nie jesteś dobra? - spytał zmęczony chłopak po grze.
Dziewczyna zaśmiała się.
- Nie. Jestem wszechmogąca.
- To się jeszcze okaże.
Gdy wrócili Niall zabrał Spencer do swojego pokoju w domu Harrego, do którego wprowadził się wraz z resztą chłopaków. Panował tam chaos, lecz było tam nawet przytulnie. W rogu stało wielkie łóżko na które właśnie Horan się wdrapał. Wziął do ręki gitarę.
- Śpiewaj! - zażądał.
- Co?! - spytała jednocześnie zdziwiona jak i rozbawiona. - Niall, daj spokój! Lepiej ty mi coś zaśpiewaj.
Chłopak wyszczerzył zęby i bez namysłu zaczął śpiewać piosenkę Justina Biebera. Spencer pękała ze śmiechu. Całe południe spędzili razem, po raz pierwszy Spencer była przy Niall'u taka wyluzowana. Wieczorem chłopak odprowadził ją, mimo, że mieszkała za płotem. Pogadali jeszcze na dworze, po czym pożegnali się.
- Do zobaczenia. - uśmiechnęła sie Spencer.
Niall uśmiechnął sie od ucha do ucha. Po raz pierwszy dziewczyna wyraziła chęć spotkania go. Był w siódmym niebie. Nic nie mogło popsuć mu nastroju.


Blair była bardzo podekscytowana wyjściem z Liamem. Nie wiedziała, czy próbować udawać Spencer czy po prostu być sobą. Biegała po domu nie mogąc się zdecydować, czy iść w vansach czy conversach. Reszta nie miała znaczenia, gdyż buty były podstawą jej garderoby. Gdy niezdecydowana biegała tam i z powrotem, nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Włosy stanęły jej dębem, serce zaczęło szybciej bić. Nigdy się tak nie denerwowała, ze szczoteczką do zębów w buzi poszła otworzyć drzwi mając nadzieję, że to listonosz, a nie Liam. Lecz gdy otworzyła ujrzała właśnie jego. Był ubrany w wyrościąganą i wytartą bluzę, luźne spodnie i czapkę.
- Spencer, ty jeszcze nie gotowa? - spytał szyderczo.
- Miałam cię spytać o to samo, gdy cię zobaczyła. - odpyskowała.
- Oj tam, przesadzasz. To moja ulubiona bluza!
- Wyglądasz sexy. - zmierzyła go Blair.
- Nie mogę tego powiedzieć o tobie. Pieni ci się z ust. Chyba jednak nie idę z tobą na randkę. - zażartował.
- Na randkę?! - przerwała z wytrzeszczonymi oczami, wyciągając szczoteczkę z ust.
- Na wyjątkową randkę, w wyjątkowe miejsce. - powiedział. - Z wyjątkową dziewczyną. - dodał patrząc na reakcję Blair, lecz ona tylko spuściła głowę i zarumieniła się.
- Chyba muszę ci pomóc. - powiedział, podchodząc i zapinając koszulę Blair.
- Daj mi minutkę, jeszcze tylko włosy...
- Tak jest dobrze. Wypłucz zęby i choć już!
Po chwili Liam zaprowadził Blair do Wesołego Miasteczka.
- Wesołe Miasteczko, nie spodziewałam się tego!
- Nie lubisz wesołych miasteczek?- spytał chłopak.
- Uwielbiam! - krzyknęła, biegnąc w stronę karuzeli. - Choć, ta jest świetna! A później na tą! - zaczęła pokazywać palcami. Zachowywała się jak małe dziecko,a Liam cieszył się z jej szczęścia.
Jadąc tunelem strachu, Blair przytuliła się do chłopaka. Byli także na London Eye, podziwiając z góry piękny Londyn. Liam kupił jej watę cukrową, oraz wygrał wielkiego misia pandę.
Kiedy byli na samochodzikach, chłopakowi spadła czapka. Jedna z dziewczyn podjechała pod nią swoim samochodzikiem i podała ją Liamowi. Wtedy go rozpoznała.
- Liam?! Liam Payne?! O Boże, to naprawdę ty!! - zaczęła się wydzierać. Chłopak spojrzał na Blair zaniepokojony.
- Chyba musimy zwiewać. - stwierdził, gdy zaczęli zbiegać się ludzie. Wstał z samochodzika i pociągnął ją za rękę. Z tyłu było widać tylko blaski fleszy. gdy byli już poza zasięgiem aparatów, Liam spojrzał przepraszająco na dziewczynę.
- Przepraszam... Myślałem, że nikt mnie nie pozna w tej pedalskiej bluzie i czapce.
Blair zaśmiała się.
- Dlaczego chciałeś uciec? Przecież to miłe...
- Ale dzisiaj dzisiaj chciałem być zwyczajnym chłopakiem... Chciałem znowu poczuć jak to jest. - spojrzał uważnie na dziewczynę. - A to było możliwe tylko z tobą.
Blair jak zawsze zarumieniła się.
- Wracajmy do domu. - stwierdziła.
- Nie chcę jeszcze! Było tak fajnie!
- Mi też sie podobało... Obiecuję, że powtórzymy to jeszcze. - przyciągnął ją do siebie. Usiedli na ławce i jeszcze chwilę rozmawiali. Do domu wrócili dopiero koło północy.
- Dobranoc. - powiedziała na pożegnanie.
Liam podszedł do niej i pocałował delikatnie w policzek.
- Dziękuję za cudowny wieczór... -  powiedział słodko, stojąc bardzo blisko niej. Serce dziewczyny zaczęło bić jak szalone ze szczęścia. - Spencer. - dokończył, a jej mina zszarzała.
- Dobranoc. - powtórzyła, odchodząc od niego.
Szybko weszła do domu i stanęła przy drzwiach. Dziś było tak cudownie... Nie mogła go dłużej okłamywać.
- Jutro powiem mu prawdę. - powiedziała do siebie.


- Liam, coś ty taki szczęśliwy? Uśmiechasz się do ściany. - zaśmiał sie Louis, gdy wszyscy siedzieli w salonie Harrego i oglądali jakiś nieciekawy film.
- Mam powód. Spędziłem cudowny wieczór z cudowną dziewczyną. - powiedział zadowolony Liam.
- Z kim? Kiedy? Gdzie? - pytał zaciekawiony Zayn.
- Byłem na randce ze Spencer. - powiedział z dumą w głosie.
- No to gratuluję, chłopie! Trzeba to oblać! Jesteś jedynym z nas, z którym się umówiła! - zaśmiał się Lou, ściskając rękę dumnego Liama.
- Nie jedynym. - wtrącił Niall. - Ja dzisiaj spędziłem cały dzień ze Spencer! - powiedział radosny blondyn, lecz nikt mu nie uwierzył. Chłopcy wiedzieli że Niall jest do szaleństwa zakochany w Spencer, a ona ciągle go odrzuca.
- Niall, biedaku chyba ci się to śniło. - powiedział Liam.
- Pewnie tak. To było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. - powiedział chłopak, uśmiechając się do siebie szeroko, wspominając uśmiech Spencer i dzisiejsze chwile spędzone z nią.
_________________________
przepraszamy, jeśli długo czekaliście na 4 rozdział, ale teraz jest najwięcej sprawdzianów, poprawianie ocen itp.. chyba rozumiecie ;))
dziękujemy bardzo za 13 komentarzy i 9 obserwatorów!! kochamy was, dziękujemy że to czytacie ;*** pozdrawiamy każdego z osobna!!

a teraz mamy pytanie.. co sądzicie o naszym blogu? nie uważacie, że każdy rozdział jest do siebie bardzo podobny, mało akcji, i jeszcze za długi?? prosimy o szczere opinie, na prawdę się nie obrazimy jeśli o to chodzi hehe ;))
i jeszcze jedno! może ktoś chce, żeby powiadamiać go o nowych rozdziałach u nas? jeśli coś to pisać ;))