Następnego dnia gdy Spencer weszła do kuchni zobaczyła swoją siostrę która trzymała Nate'a. Na jej twarzy czaił się smutek i rozpacz. Była bliska płaczu. Spencer wzięła z jej rąk braciszka.
- Jak tam z Liamem? - spytała przejęta. Blair usiadła na krześle i zaczęła płakać. - Nie rycz. - wywróciła oczami Spencer. - Idziemy do Stylesa.
- Po co?
- Żeby porozmawiać z Liamem.
- On pewnie nie będzie chciał ze mną gadać. - Blair na nowo wybuchła płaczem.
- To go do tego zmuszę. Przywiążę go do krzesła, zamknę w pokoju i nie wypuszczę aż cię nie wysłucha! - wybuchła. Po chwili już stały pod domem Harrego i pukały. Otworzył im prawowity właściciel. Ku ich zdziwieniu nie ucieszył się na ich widok.
- Wy. - powiedział tylko i stanął w drzwiach opierając się o framugę i zaplótł ręce na piersi.
- Jest Liam? - spytała grzecznie Spencer.
- Myślałem, że przyszłyście mnie przeprosić!
- Za co?! - wrzasnęły obie dziewczyny na raz.
- Nie ma Liama. - powiedział zdenerwowany Harry i już chciał zamknąć im drzwi przed nosem lecz lecz Spencer zatrzymała ich ręką.
- Jak to go nie ma?- spytała przejęta Blair.
- Nie ma. Nie wrócił. Wczoraj gdzieś polazł, nie było go na imprezie i teraz też go nie ma. Nie odbiera telefonów. W jego domu rodzinnym też go nie ma, dzwoniliśmy. Coś jeszcze? - mówił jak na spowiedzi.
Blair zaczęła płakać i tłumaczyć Harremu że nie chciała, aby tak wyszło. Jakby Harry mógł cofnąć czas.
- Za co chciałeś żebyśmy cię przeprosiły? - zainteresowała się Spencer.
- Zawiodłyście mnie. Liczyłem że to z wami ostro się nawalę a nie z Lou i Zaynem. Czułem się jak pedał! - mówił rozpaczony. Spencer chciała skomentować jego ostanie zdanie ale powstrzymała się. - Liczyłem na was. Myślałem, że przynajmniej wy mnie nie zawiedziecie. - ciągnął swoje żale. - A szczególnie ty, Blair!
- Ja?
- Tak. Obiecałaś że upijemy się w cztery dupy a nawet cię nie było. - Harry prawie płakał. - Zapomniałaś o moich urodzinach!
- Jak mogłam zapomnieć o twoich urodzinach, skoro rok temu dzień po nich dowiedziałam się, że mam młodszego brata! - wrzasnęła zdenerwowana Blair. Po chwili spojrzały na siebie ze Spencer zaniepokojone. - Co ja powiedziałam?!
- Urodziny Nate! - starsza siostra złapała się za głowę. Nawet nie spojrzały już na Harrego, tylko pobiegły prosto do swojego domu. Tam Blair zadzwoniła do Isabelle a Spencer pobiegła na górę do Matta który miał kaca po wczorajszej imprezie oraz do Juana Miguela i przypomniała im o urodzinach Nate. Juan Miguel zaczął rozpaczać że jest złym ojcem, a Matt i Maddie zeszli na dół. Po pocieszeniu ojczyma Spencer zeszłą z nim na dół.
- Mama powiedziała żebyśmy wzięły jej kartę kredytową i same coś przygotowały! - oburzyła się Blair. - Nic się nie przejmuje!
- Damy radę. - uśmiechnęła się jak zawsze uroczo Maddie. Wszyscy spojrzeli na nią z miną "żartujesz sobie?!"
- Ja i Matt pojedziemy po jakieś ozdoby i składniki żeby Spencer zrobiła coś dobrego... - zaczęła planować blondynka.
- Matt nie może jechać, ma kaca. - zaprotestował Juan Miguel.
- Pojadę ja, Maddie i Juan Miguel. - zarządziła Spencer. - Blair, ty zrobisz zaproszenia dla dzieci z sąsiedztwa, a potem rozdaj je. Matt... Ty dojdź do siebie do 16.00. Wtedy zaczynamy imprezę. Damy radę?!
- Damy radę!! - krzyknęli wszyscy, po czym zabrali się do roboty.
Blair wzięła laptopa i zaczęła projektować zaproszenia. Pozostali, oprócz Matta pojechali do centrum Londynu i rozdzielili się. Spencer poszła do spożywczaka i cukierni, Maddie po różne serpentyny, baloniki oraz czapeczki, a Juan Miguel po prezenty dla synka. Po dwóch godzinach byli z powrotem. Blair już rozniosła zaproszenia. Wszyscy zgodzili się przyjść. Spencer zamknęła się w kuchni planując menu. Pomyślała, że to bez sensu planować jedzenie dla dzieci w wieku 1-3 lat. Nie zapominając że na pewno przyjdzie także pare mam.
Zrobiła już prawie wszystko, a gdy spojrzała na zegarek była już 15. Mieli tylko godzinę. Weszła do ogrodu zobaczyć jak radzą sobie inni.
- Jak dobrze, że dziś taka piękna pogoda! Wczoraj przecież tak strasznie lało. - zagruchała Maddie, dmuchając balona. Cały ogród był kolorowy. Idealnie - pomyślała Spencer.
- A co to poprawiny dla mnie robicie? - zaśmiał się ktoś z sąsiedniego podwórka. Był to oczywiście Harry.
- Spadaj stąd Haroldzie, bo się dzieci wystraszą. - warknęła Blair.
- Jakie dzieci? Co wy przedszkole robicie? Nie chcę mieć za sąsiadów jakieś bachory!
- Nate ma urodziny, debilu. A my się śpieszymy, więc spadaj stąd! - wybuchła zdenerwowana Spencer.
- Jejciu, dziewczynki nie tak ostro, przecież biedny Haroldzik nic wam nie zrobił. - powiedział Juan.
- Wystarczy, że żyje. - burknęła Spence.
- Kto się czubi, ten się lubi. - zaśmiała się Maddie.
- Nie w tym przypadku. - mruknęła pod nosem Blair.
- Dobra nie ważne, o której zaczynamy imprezkę? - spytał Louis, który niespodziewanie znalazł się przy Hazzie. Stali tam także Zayn i szeroko uśmiechający się do Spencer Niall.
- O 16.00 zaczynamy. - uśmiechnął się Juan Miguel.
- Spoko. Wyrobimy się. - powiedział Zayn.
- Co to znaczy? - oburzyła się Spencer.
- Jak to co? Nate będzie miał wymarzone urodzinki, za 10 lat będzie wspominał że na jego roczku było One Direction. - powiedział dumny Louis.
- On nie będzie pamiętał roczku, głuptasie. - zaśmiała się Spencer.
- A na mnie to od razu byś mówiła że jestem głupim debilem, a do Lou tak łagodnie! - oburzył się Harry.
- No bo ty jesteś głupim debilem, a w dodatku jesteś Harry Styles. - warknęła Spencer.
- Dobra, skończcie te kłótnie, to jest żenujące. - powiedział Zayn.
- To jak, możemy wpaść? - odezwał się w końcu Niall.
- Chyba jako klauny. - powiedziała ironicznie Blair.
Cała czwórka spojrzała po sobie porozumiewająco, po czym poszli do domu Harrego.
- Co oni znowu kombinują? - spytała Spencer.
- Mam nadzieję że zamkną się w domu i zrobią niezagrażającą naszemu przyjęciu libację alkoholową.
Spencer poszła do kuchni dokończyć tort. Potem każdy przebrał się oraz małego Nate'a i zaczęły schodzić się mamy z dziećmi. Małolaty potrafiły chodzić więc biegały od piaskownicy do huśtawki, bawiły się prezentami jakie dały Nate'owi, a Juan Miguel zajmował się mamami.
Już po godzinie dzieciom zaczęło się nudzić. Siostry dopadły wyrzuty sumienia, że zapomniały o urodzinach braciszka i nie przygotowały należytego mu przyjęcia. Wtedy do ogrodu wpakowało czterech klaunów.
- Kto to do cholery? -spytała poirytowana Blair.
- Tylko nie mów mi, że to oni - powiedziała załamana Spencer.
Tak, to byli oni. Harry, Louis, Niall i Zayn. Przebrali się za klauny, wyglądali jak profesjonaliści. Weszli na małą scenkę, która przygotowali na karaoke. Oburzona Spencer ruszyła w ich stronę chciała ich wygonić ale na widok Nialla, który miał wielki, czerwony nos i wymalowaną twarz uśmiechnęła się, a gdy usłyszała piski i śmiechy dzieci postanowiła im zaufać.
- Mam nadzieję, że nie zniszczą urodzin Nate'owi. - mruknęła tylko do siostry.
Przez resztę popołudnia wszyscy wygłupiali się i śmiali. Do chłopaków dołączyli także Matt i Maddie oraz mamy i nawet Juan Miguel zaczął śpiewać. Bliźniaczki stały z boku i pękały ze śmiechu, lecz nagle Niall i Zayn wzięli ich na parkiet i zaczęli tańczyć taniec-połamaniec. Śmieli się z Louisa i Harrego, którzy zaczęli tańczyć przytulankę. Wszyscy bawili się, aż do momentu gdy dzieci zaczęły robić się senne. Koło godziny 21.00 Spencer żegnała ostatnie dziecko, a Blair wciąż wygłupiała się na scenie z Zaynem, Louisem i Harrym. Wydawało się, że choć na chwilę zapomniała o Liamie. Spencer oglądnęła się za siebie i zobaczyła uśmiechniętego Nialla, który siedział na ławce i zajadał resztki tortu. Zaczęła iść w jego stronę, a gdy on ją zauważył położył jedzenie i wstał, czekając jak do niego przyjdzie. Obydwoje patrzyli się na siebie z szerokim uśmiechem, gdy nagle przed Spencer stanął Louis.
- A mówiłaś, że popsujemy imprezkę,a tu wręcz przeciwnie! - zaczął przytulać ją chłopak.
- Masz rację, powinniście rzucić karierę muzyczną i zająć się tym zawodowo. - warknęła Spencer, patrząc na Nialla.
Chłopcy poszli do domu Harrego przebrać się, gdyby ktoś zobaczył ich w tych przebraniach trafili by na pierwsze strony gazet. Harry był przebrany za Królewnę Śnieżkę a Lou za jej Księcia. Zayn za Króliczka Playboy'a, a Niall za Klauna z McDonald's. Dziewczyny usiadły na tarasie. Spencer zauważyła, że Blair znowu się rozkleja.
- Blair, co jest? - spytała zatroskana siostra.
- No bo Liam... - powiedziała łamiącym się głosem, po czym schowała twarz w rękach. Spencer podeszła do niej i przytuliła ją mocno.
- Będzie dobrze, przecież nie zginął na zawsze, pogodzicie się i znowu będziesz szczęśliwa. - zaczęła ją pocieszać. Przytuliła ją mocniej, a ta schowała głowę w ramieniu siostry. Obydwie poczuły się skrępowane. Siedziały wtulone, gdy usłyszały głośny śmiech Louisa, więc szybko odsunęły się od siebie.
- Widziałem to. - zaśmiał się Lou. - Ja też chcę! - powiedział, po czym przytulił się do młodszej siostry.
- A teraz Spencer nie ma nikogo do przytulania, to ja się nią zajmę. - uśmiechnął się Zayn podnosząc jedną brew. Niall odepchnął go i szybko pobiegł do Spencer przytulając ją.
- Idź do Harrego. - warknął do przyjaciela.
- A co ty taka smutna? - spytał Louis ocierając łzy Blair. - Przy Louisie Tomlinsonie nie można być smutnym! - zaczął ją łaskotać.
- Przestań Louis, już nie będę smutna! - wydusiła Blair, podczas gdy ten nie przestawał jej gilgotać.
- Nie wierzę ci. Uśmiechnij się ładnie do Tomlinsona. - powtarzał męcząc Blair.
- Louis nie wytrzymam, zrobię co chcesz, tylko przestań! - powiedziała, nie mogąc przestać się śmiać.
- Powiedz że Louis to najmądrzejszy, najśmieszniejszy, najmilszy, najseksowniejszy i najprzystojniejszy... - zaczął wymieniać.
- Dobra! Jesteś najmądrzejszy, najśmieszniejszy... - zaczęła powtarzać, leżąc mu na kolanach.
- Przepraszam, że przeszkadzam, chciałem tylko klucze do domu i spadam, nie będę wam przeszkadzać. - powiedział Liam, próbując nie patrzeć w stronę Blair.
- Liam, to nie tak jak myślisz! - powiedziała, odskakując od Louisa dziewczyna.
- To zawsze jest nie tak jak myślę, Spen... - zaczął, lecz przerwał patrząc na drugą siostrę siedzącą wtuloną w Nialla.
- Mogę ci wszystko wytłumaczyć. - powiedziała, podchodząc bliżej.
- Nie wiem czy chcę tego słuchać.
- Liam ja ją tylko łaskotałem. Chciałem żeby się uśmiechnęła. - wytłumaczył Louis.
- Nie musicie mi się tłumaczyć. - burknął chłopak.
- A gdzie ty do cholery byłeś? - ocknął się Zayn.
- Nie twoja sprawa. - odpyskował, co nie było w jego zwyczaju.
- Martwiłam się. - powiedziała Blair, łapiąc Liama za rękę i patrząc na niego błagalnie. Cieszyła się, że go widzi, ale czuła głęboki ból w sercu, gdy widziała, że nie patrzy się na nią tak jak dawniej.
- Idź do Louisa, Nialla albo jeszcze innej twojej zabawki i się pociesz, dziwko. - szepnął jej do ucha, pochylając się nad nią.
Blair szybko odsunęła się od niego. Te słowa zraniły ją jak nigdy. Liam także poczuł się głupio, chciał przeprosić, lecz dziewczyna przyłożyła mu z liścia, po czym wbiegła do swojego domu. Chciał pobiec za nią, ale to uraziłoby jego dumę.
- Coś ty jej powiedział?! - rzucił się na niego Harry.
- Najgorsze co kiedykolwiek powiedziałem. - stwierdził smutno, po czym wyrwał z rąk Harrego klucz i także odszedł.
- Zakład, że za tydzień się pogodzą? - wtrącił optymistycznie Lou.
- O sto dolców. - wystawił rękę Zayn.
- O dwie pizze! - zaśmiał się Niall.
- Jesteście niemożliwi. - Spencer odsunęła się od blondyna i pobiegła do domu za Blair.
- Dzięki. - warknął zdenerwowany Niall, robiąc minę obrażonego dzieciaka. - Popsuliście mi randkę.
Pozostali chłopacy wybuchli śmiechem.
____________________________________
Ojej. Przepraszamy. Już prawie miesiąc nie dodajemy rozdziału :( jesteśmy okropne! Ale to przez szkołę, trzeba było poprawiać oceny, chyba rozumiecie ;)) Ale udało się! Obie mamy paski hehe :)) A jak tam u was ze świadectwami??