- Przecież wracam już w ten weekend, jak zawsze! - mówił Matt obściskiwany przez Blair.
- Muszę cię wyściskać za cały tydzień! - powiedziała dziewczyna, puszczając brata.
- Nareszcie! - Matt spojrzał na starszą z sióstr. - No to pa, Spence. - uścisnął mocno dłoń dziewczyny. - Będę tęsknić.
- Jasne. - rzuciła tylko dziewczyna, po czym uśmiechnęła się lekko. - Chyba ja za Tobą.
Cała trójka żegnała się na parkingu liceum bliźniaczek. Jak w każdy poniedziałek Matt odwoził siostry do szkoły aby potem udać się na cały tydzień nauki w swoim college'u Cambridge.
Gdy chłopak odjechał, bliźniaczki spojrzały na siebie nawzajem.
- Znamy się? - spytała Spencer, po czym odeszła od siostry. Poszła w stronę swojej paczki, czyli Jake'a, jej byłego chłopaka - Scotta, Eleaonor i Lisy.
Blair natomiast poszła do swoich kumpli - Toby'ego, Iana, Chucka, Edd'a i Josha. Była jedyną dziewczyną w jej paczce, lecz nie przeszkadzało jej to.
Pierwszą lekcją był wf. Jedyny w tygodniu, kiedy dziewczyny miały z chłopakami. Z powodu koszmarnej pogody, która w Londynie była normą, ćwiczyli w wielkiej sali gimnastycznej.
Wuefistka poprosiła ich, aby dobrali się w pary. Spence rzuciła okiem na Eleaonor i Lisę, które trzymały się razem. Blair była ze swoim koleżką.
- Być z Harrym, Spence. - uśmiechnęła się młoda, energiczna nauczycielka. - On także nie ma pary.
Dziewczyna spojrzała na swojego sąsiada, który jak zawsze miał banana na mordzie. Podszedł do niej i złapał ją za ręce.
- No cześć.
- No spadaj. - warknęła tylko Spencer. - Proszę pani, chcę kogoś innego! - zaprotestowała, lecz nikt inny nie był wolny.
- Jesteśmy na siebie skazani. - uśmiechnął się Harry. Dziewczyna zmroziła go wzrokiem.
- Zamknij się, jeśli muszę już z tobą być.
Lecz chłopak cały czas nawijał o wczorajszym wieczorze, o swoich nowych kumplach, o ich zespole, jak każdy z nich jest zauroczony Spencer, potem nawet wspomniał coś o tym, że Blair źle robi okłamując Liama. Spence miała daleko w czterech literach jego zwierzenia i historyjki. Chciała tylko przeżyć do końca lekcji.
- A już niedługo będę miał tą cholerną osiemnastkę! - krzyknął, gdy zaczął mówić o swojej niedawnej imprezie. - Przyjdziesz, prawda?
- W twoich snach.
- Na imprezę też miałaś nie przyjść, i co? - zaśmiał się.
- Spadaj, to był wypadek.
- Musisz przyjść. Blair też... Chcę, abyście obydwie były świadkami mojego pierwszego legalnego spożywania alkoholu! - powiedział wzruszony. - Nie wyobrażam sobie tego dnia bez was...
Ku zaskoczeniu Harrego i radości Spencer, nagle zadzwonił dzwonek.
- Nareszcie! Nareszcie! Dzięki ci, dzwonku! - dziewczyna w podskokach pobiegła do szatni, zostawiając Harrego samego na środku sali.
Blair skończyła już wszystkie lekcje i siedziała na tyle autobusu, czekając aż w końcu ruszy. Wtedy do pojazdu wbiegł Harry. Dziewczyna zasłoniła się kapturem, aby chłopak jej nie zauważył, lecz on i tak zaczął iść w jej stronę.
- Wiewióreczko! - krzyknął ucieszony. Usiadł obok niej, a kiedy chciała przesiąść się, ten złapał ją za rękę.
- Gdzie idziesz? - spytał. - Przecież tu jestem!
- Właśnie dlatego stąd idę. - warknęła.
- Siadaj na dupie, albo powiem wszystko Liamowi!
Blair usiadła w ciszy.
- Zamknij mordę! - wrzasnęła. - Nic mu nie mów!
- Nie będę się w to mieszał. Nie chcę mieć z tym nic wspólnego. - mruknął. - Zmieńmy temat.
Wiesz, jakie święto będzie już niedługo? - spytał podekscytowany.
- Dzień dobroci dla zwierząt?
- Coś ty, Blair. - zaśmiał się. - Moja osiemnastka!
- O tym mówiłam.
Chłopak zrobił obrażoną minę.
- Już dobrze, wybaczam ci. Możesz przyjść. - posłał Blair cwany uśmiech.
- Chyba w twoich snach. - warknęła dziewczyna.
- Jesteś taka podobna do Spencer. Powiedziała dokładnie to samo! - zaśmiał się Harry. - Nic dziwnego, że Liam was pomylił.
Blair nie odezwała się, gdyż nie lubiła jak ktoś porównywał ją do siostry. Robili to zawsze nauczyciele oraz rodzice. Miała tego dość.
- To jak z moimi urodzinami? - spytał Harry po chwili milczenia. - Pamiętasz jak mieliśmy 12 lat? Wtedy obiecałeś mi, że upijemy się do nieprzytomności i nie wrócimy do domów przez trzy dni!
- To było dawno temu. - mruknęła Blair. - Dużo rzeczy się zmieniło.
- Ale obietnica jest nadal ważna! - powiedział chłopak ze łzami wzruszenia w oczach.
- No dobra, tylko żebyś potem nie żałował jak się obudzimy w Las Vegas z pieczęcią małżeńską w ręku.
Harry oczywiście wybuchł głośnym śmiechem.
- To moje marzenie od kiedy pokazałem ci co mam w spodniach. - poruszył zabawnie brwiami.
Dziewczynie na samą myśl zrobiło się niedobrze.
Po powrocie do domu Spencer od razu udała się pod prysznic. Była bardzo zmęczona, bo dziś w szkole siedziała dłużej niż zazwyczaj. Wraz z dyrektorem i samorządem uczniowskim planowali coroczny bal na zakończenie roku. Jak zawsze wszystko było na głowie Spencer, przewodniczącej szkoły. Był dopiero maj, ale jej liceum wolało już mieć wszystko zaplanowane miesiąc wcześniej, choć ogólnie miało być tak, jak co roku.
Ku zdziwieniu SPencer, jej matka wróciła z Mediolanu dzień wcześniej. Chciała spędzić z nią wspólnie razem czas, lecz Isabelle była już zajęta. Miała iść na kolację z Juanem Miguelem. No tak.
Dziewczyna wyszła na zewnątrz, aby sprawdzić czy jeszcze pada.
- Spencer! - usłyszała czyjś krzyk. Okazało się, że to Liam siedział na tarasie domu Harrego i machał do niej. Dziewczyna odmachała mu, po czym chciała szybko wejść z powrotem do domu, lecz chłopak zaczął biec na jej taras w deszcz.
- Zaczekaj!
Spencer zdenerwowała się. Co, jeśli nagle wyjdzie Blair? Mimo że to nie była jej sprawa, to jednak martwiła się.
- Idziemy na spacer? - spytał Liam, gdy znalazł się blisko niej.
- Jakbyś nie zauważył, to pada.
- Zaraz przestanie. - powiedział proroczo. - Poczekajmy parę minut.
Spencer przeprosiła na chwilę chłopaka. Powiedziała, żeby poczekał tu na nią, a ona tylko pójdzie się przebrać.
Dziewczyna jak szalona wbiegła do domu. Poleciała do pokoju swojej siostry, łazienki, pokoju mamy i Juana Miguela oraz Matta, potem zbiegła na dół.
- Gdzie jest Blair?! - spytała Isabelle.
- Poszła gdzieś z Ianem. Powiedziała, że wróci późno... Kim jest ten słodki chłopak? - spytała matka wskazując w okno. Liam cierpliwie czekał na Spence.
Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko przebrała się w ciuchy swojej siostry, które leżały w salonie i znów wyszła na taras.
- Mówiłem, ze zaraz sie rozpogodzi? - uśmiechnął się Liam.
- No tak... Tylko...
- Nie ma żadnego ale, idziemy! - chłopak złapał Spence za rękę, po czym pociągnął za sobą. Wyszli na ulicę swojego osiedla.
- Gdzie idziemy? - spytała dziewczyna.
- Na spacer. Czyli jakby donikąd. - uśmiechnął się.
- Em... Bo jutro mam sprawdzian więc wolałabym się uczyć, niż chodzić donikąd z... - przerwała.
- Chciałaś powiedzieć "z nikim"? - domyślił się. - Myślałem, ze przynajmniej mnie lubisz...
- Jasne, że cię lubię! Wcale nie chciałam tego powiedzieć. - dziewczyna uśmiechnęła się, aby załagodzić sprawę.
- Och, nie kłam! Wolę najgorszą prawdę od kłamstwa. - zaśmiał się Liam, a Spencer poczuła, że coś przewraca jej się w brzuchu. W co Blair ją wpakowała?! - Coś się stało? Masz taką minę...
- Nic, nic! - przerwała zakłopotana Spencer.
Liam spojrzał tylko na nią ze zdziwieniem, po czym szli w milczeniu. Nagle dziewczyna zdała sobie sprawę, że chłopak wciąż trzyma ją mocno za rękę. Zakłopotana odchrząknęła, lecz Liam nawet na nią nie spojrzał. Jeszcze raz i znowu nic. W końcu podniosła ich splecione ręce.
- Możesz mnie już puścić, nie ucieknę ci.
Chłopak uśmiechnął się figlarnie.
- No nie wiem. Potrafisz zaskakiwać.
- Tak? Na przykład?
- Wczoraj cały czas gadałaś, śmiałaś się głośno, a dziś jesteś jakaś taka cicha i smutna... - powiedział, nie zastanawiając się nawet.
- Bo jestem zmęczona. - Spencer opowiedziała mu o dzisiejszym dniu, o balu i powrocie do domu.
- Harry twierdzi, że jesteś taka mądra, że nie musisz się już uczyć. - zaśmiał sie Liam, gdy zaczęła mówić o jutrzejszym sprawdzianie.
- Pewnie ma racje... Ale Harry to idiota. - wycedziła.
Chłopak zaśmiał się.
- Chyba jeszcze nie miałaś okazji naśmiewać się z "Hazzy"?
- Jakiego "Hazzy"? - Spencer spojrzała zdziwiona na Liama. Chłopak zrobił to samo. Wtedy dziewczyna zdała sobie sprawę, że to wczoraj pewnie Liam i jej siostra wymyślili coś.
- A, no tak! - zaczęła. - Hazzy! Em... No nie, jeszcze nie naśmiewałaś się z... tego.
- Chyba z niego?
- Tak, tak właśnie! - uśmiechnęła sie uroczo. Dalszą część drogi zaczęli ze sobą filtrować. Obydwoje byli w tym całkiem nieźli.
Para okrążyła osiedle i zdziwiła się, kiedy dotarli już pod dom Harrego.
- Może wpadniesz na herbatę? - spytała Spencer z powodów grzecznościowych. Miała nadzieję, że Liam jej odmówi, ale zamiast tego uśmiechnął się od ucha do ucha i zgodził się.
Spencer znów zostawiła go samego na tarasie, tym razem pod pretekstem zrobienia herbaty.
- Blair! - krzyknęła, gdy zobaczyła swoją siostrę.
- No co?! Żyć nie można?
- Blair, Liam jest tutaj! - krzyknęła Spencer przyciszonym głosem.
Młodsza siostra od razu spoważniała.
- Co?!
- Idź do niego, on czeka na mnie!
- Ale mam sobie tak po prostu tam wyjść i co?!
- I powiedzieć mu prawdę najlepiej!
Po tych słowach swojej siostry, w brzuchu Blair coś się przewróciło.
- Nie ma mowy!
- Nie ważne, rób co chcesz! Tylko idź do niego!
Blair szła w stronę drzwi wyjściowych.
- Czekaj! Jeszcze ciuchy! - siostry zaczęły przebierać się na środku salonu, po czym spojrzały na siebie zaniepokojone i każda poszła w swoją stronę.
Gdy Blair wyszła na taras, Liam spojrzał na nią podejrzliwie.
- Dlaczego twoja koszulka jest na lewą stronę? - spytał. - Co takiego robiłaś?
- Sikałam! - wypaliła dziewczyna.
Liam zaśmiał się głośno.
- Jesteś taka zaskakująca!
Blair zarumieniła się, po czym usiadła na przeciwko chłopaka.
- Gdzie herbata? - spytał po chwili.
- Jaka herbata?... Ach, herbata! - krzyknęła, wstając z miejsca, lecz Liam zatrzymał ją.
- Nie uciekaj mi już! - zaśmiał się.
Rozmawiali i śmiali się, gdy Blair zauważyła, ze jest już całkiem ciemno.
- Chyba się zasiedziałeś.
- Przepraszam. Nie zdążysz nauczyć się na sprawdzian.
- Sprawdzian?! No tak ! Dzięki, ze mi przypomniałeś! Zaraz... Skąd wiesz, ze juto mam sprawdzian?! - spytała zdziwiona.
- Przecież mi mówiłaś...
Blair złapała się za głowę.
- No tak! - przerwała na chwilę. - A mówiłam jeszcze z czego?
- To ty chyba powinnaś wiedzieć.
- No tak... E tam, i tak nie będę się uczyć. - machnęła ręką. Liam spojrzał na nią z uniesioną brwią.
- Znaczy będę się uczyć! Oczywiście, ze będę! Bo kocham naukę. To moje życie! - próbowała udawać Spencer, lecz w ogóle jej się to nie udawało.
Chłopak pokiwał głową ze zdziwioną miną.
- To nie przeszkadzam. - powiedział, po czym pożegnał się i odszedł.
W tym czasie Spencer próbowała wydostać się z domu, gdyż miała trening z tenisa. Liam i Blair siedzieli na tarasie, więc dziewczyna wyszła tyłem domu, po czym przeskoczyła przez płot i znalazła się na podwórzu pani Grandland. Przebiegła przez podwórze staruszki, po czym pobiegła na trening.
Wróciła do domu całkiem wyczerpana. Na korcie nie było Scott'a wiec Spencer musiała wrócić do domu na nogach. Gdy weszła do kuchni, aby coś przegryźć, o mało nie zemdlała.
- Niall! - krzyknęła przerażona. - Co ty tu do cholery robisz?!
Chłopak zaśmiał się.
- Żałuj, że nie widziałaś swojej miny!
- Skąd się tu wziąłeś?!
- Twoja mama mnie wpuściła. Miła kobieta. - uśmiechnął sie blondyn. - Zrobiłem dla ciebie spaghetti! Pewnie nie tak pyszne jak twoje, ale tylko to umiem zrobić do jedzenia...
- Niall! - przerwała mu zdenerwowana Spencer.
- Masz rację, pewnie jesteś głodna i zmęczona, a ja wciąż gadam i gadam. - zaśmiał się blondyn. - Siadaj i jedz. Smacznego!
Dziewczyna wzięła talerz do ręki, po czym jego zawartość wyrzuciła do kosza, obserwując jak mina Nialla robi się coraz bardziej smutna.
- Oto gdzie mam jedzenie od ciebie. - warknęła.
Chłopak uśmiechnął się smutno po chwili.
- Nie ważne. - powiedział do siebie. - Pewnie nie lubisz spaghetti. Ale przyszedłem tu z innego powodu. Chciałem się ciebie spytać, czy jednak nie wyskoczysz gdzieś ze mną? - poruszył zabawnie brwiami.
- Słucham?! - spytała Spencer z niedowierzaniem.
- Pójdziesz ze mną na randkę?
- Niall, już ci chyba mówiłam! Nic z tego! - krzyczała zdenerwowana dziewczyna. - Kurde, dlaczego jesteś taki natarczywy?! Idź już do domu, proszę...
Niall pokiwał smutno głową i udał się do wyjścia. Gdy opuścił dom dziewczyny po jego twarzy zaczęły lecieć łzy.
_________________________
Oto 3 rozdział ;))
Zachęcamy do udziały w ankiecie !!